Jesień zawsze była ulubioną porą roku Lacy Kowalskiej. Kiedy była jeszcze Lacy Nowak, normalnym, szczęśliwym i dobrze przystosowanym dzieckiem dorastającym na przedmieściach Warszawy, zawsze uwielbiała grabić opadłe liście na swoim podwórku z jej starszymi braćmi i ojcem, tylko po to, by zanurzyć się w nie po głowę, gdy ułożyli je w kolorowy i rozległy stos. Teraz, mając 26 lat, zamężna i z karierą, Lacy nadal nie mogła powstrzymać się od czucia się jak to szczęśliwe i zadowolone dziecko każdej jesieni, gdy drzewa zaczynały zmieniać kolor, a chłód powoli przejmował późne popołudniowe powietrze. Po ukończeniu studiów z wyróżnieniem na Uniwersytecie Warszawskim cztery lata wcześniej, Lacy szybko znalazła pracę jako księgowa w jednej z największych firm finansowych w Warszawie. Choć zapewniała ona pokaźną wypłatę, Lacy, wciąż bezdzietna i nie lubiąca rozrzutności, spędzała większość swoich weekendów pracując w tej samej kwiaciarni, w której pracowała podczas studiów. Było to całkowite odejście od nudnej egzystencji jej 40-godzinnej pracy przed ekranem komputera. Lacy ceniła swoje sobotnie popołudnia, układając kwiaty w sklepie i dostarczając je po całym mieście. Nie przeszkadzało jej to w spędzaniu czasu z Danielem, jej mężem od dwóch lat. On miał swoją własną, zajętą karierę w firmie inżynieryjnej i większość weekendów spędzał na nauce do wieczorowych zajęć, które brał, aby zdobyć MBA. Mimo że Lacy Kowalska żyła polskim snem, mając dobrą pracę, nowy dom i przystojnego oraz ambitnego męża, za każdym razem, gdy przejeżdżała przez te osiedla i widziała te bezimienne dzieci bawiące się na swoich podwórkach, podczas gdy dostarczała kwiaty, Lacy czuła, że czegoś jej brakuje w życiu. Mając zaledwie pięć stóp wzrostu i lekko chudą sylwetkę, Lacy musiała się wysilać, aby widzieć ponad kierownicą samochodu dostawczego, gdy jechała przez miasto. „Jesteś jeszcze dzieckiem,” często próbowała sobie racjonalizować, choć wiedziała, że 26 lat może szybko zamienić się w 46. „To tylko twoja samoocena, a raczej jej brak,” Lacy wiedziała, głęboko w sobie wiedząc, że dziecko tylko skomplikowałoby sprawy, gdy ona i Daniel próbowali ustabilizować swoje kariery. „Daniel ma rację… tak jak zawsze,” Lacy mruknęła gorzko pod nosem, ponownie zastanawiając się, czy wyszła za mąż, bo powinna, czy bo chciała. „Nie tak, jakbyśmy mogli teraz począć dziecko, nawet gdybyśmy oboje tego chcieli,” sarkastycznie jęknęła, zauważając brak pasji w ich związku. „Minęło już łatwo półtora miesiąca od kiedy cokolwiek zrobiliśmy.” Lacy przyjęła na siebie dużą część winy za to. Nigdy nie czuła się komfortowo w swojej skórze, jeśli chodzi o swoją seksualność, zawsze czuła się nieadekwatna z powodu swoich małych piersi, wąskich chłopięcych bioder i bladej cery. Nie pomagało też, że Lacy miała bardzo introspektywną naturę i nigdy nie pozwalała sobie na wciągnięcie się w sytuacje, w których nie miała pewnego poziomu kontroli. Podczas gdy jej osiągnięcia akademickie kwitły, jej życie towarzyskie i osobiste odkrycia nigdy nie nadążały, a niestety nawet w małżeństwie, związała się z mężczyzną, który, podobnie jak ona, nigdy nie postrzegał satysfakcji seksualnej jako czegoś, o co warto walczyć. Mimo że straciła dziewictwo w swoim pokoju w akademiku w drugim roku studiów, długo przed spotkaniem z Danielem, Lacy, ze swoimi prostymi kasztanowymi włosami, zarezerwowanym urokiem i książkowymi wyglądami, nigdy w pełni nie dała się ponieść potencjalnym owocom swojego libido. „Mam około 30 minut do zabicia,” powiedziała do siebie w samochodzie, sprawdzając zegarek na światłach około pięciu przecznic od miejsca, gdzie jej ojciec kupił dom po rozpadzie małżeństwa jej rodziców. Sięgając po telefon komórkowy, aby zadzwonić i upewnić się, że jest w domu, zanim zdążyła go chwycić, światło zmieniło się na zielone, a samochód za nią niecierpliwie zatrąbił. „Na miłość boską… Nie musisz dzwonić do taty i informować go, że przyjeżdżasz… wiesz, że jego drzwi są zawsze otwarte,” skarciła się, gdy przejeżdżała przez obrzeża miasta do odosobnionej działki, którą jej ojciec teraz nazywał domem.
_______________________________
Elliot Nowak był rozwiedziony od dwóch i pół roku, ale prawdę mówiąc, on i matka Lacy oddalili się od siebie na długo przedtem. Naturalnie spokojny, łatwy w obejściu i nierzucający się w oczy charakter Elliota był w wyraźnym kontraście do szorstkiej i nieustającej energii jego żony przez ponad 20 lat. Korina nie była taka, gdy się pobierali, ale gdy nieunikniony stres starzenia się połączył się z jej własnymi niepewnościami i używaniem leków na receptę, stała się kimś, kogo jej mąż, jak również trójka ich dzieci, z trudem znosili. Elliot i Korina utrzymywali fasadę małżeństwa, dopóki wszystkie trójka dzieci nie ukończyła studiów, ale gdy tylko gniazdo opustoszało, Elliot nie tracił czasu na składanie papierów rozwodowych. W tych prywatnych momentach refleksji jednak, czasami dręczyło Elliota, jak szybko Korina znalazła innego mężczyznę i wyszła za niego po ich rozwodzie. „Pasożyt potrzebuje gospodarza… dlatego ona poszła dalej, a ty nie,” słusznie dedukował, ale to wciąż nie przynosiło mu dużej pociechy, biorąc pod uwagę, że teraz był samotny i miał ponad 40 lat, nie mając pojęcia, jak radzić sobie na scenie randkowej. Nie żeby myśl o osiedleniu się i próbie nauczenia się zasad z inną kobietą była czymś, co naprawdę chciałby przełknąć. Niewiele zmieniło się w sposobie, w jaki Elliot Nowak prowadził swoje życie w latach po rozwodzie. Nadal zanurzał się w swojej pracy jako badacz dla kilku ogólnopolskich magazynów, a 12-godzinne dni, które się z tym wiązały, zapobiegały zbyt częstemu roztrząsaniu niedoskonałości w innych obszarach jego życia. Postanowił…
nie walczył z pragnieniem swojej byłej żony, aby zatrzymać dom, i wziął swoją część ugody, kupując mniejszy domek w stylu wiejskim, około pół godziny od Warszawy, dobrze oddalony od głównej drogi i otoczony pięknym lasem majestatycznych sosen. Kiedy Piotr miał trochę wolnego czasu, zwłaszcza w weekendy, jeździł do miasta i korzystał z wielu kulturalnych atrakcji, na które Karolina nigdy nie miałaby cierpliwości ani chęci. Podczas tych okazjonalnych sobót w Warszawie, Piotr jadł kolację w centrum miasta i przynajmniej próbował sceny barów z wyższej półki, zanim wrócił do domu. Nie było to jednak dla niego łatwe zadanie. W wielu aspektach, mimo że miał już 49 lat, był samowystarczalny i posiadał wiedzę na wiele tematów, w kontaktach z obcymi, zwłaszcza kobietami, Piotr był niczym więcej niż niezręcznym 14-latkiem, którym zawsze był. Dopiero gdy spotkał barmana w jednym z tych klubów w sobotni wieczór w środku lata, wiele z tych samych niepewności i ciekawości z dzieciństwa w końcu wzięło nad nim górę. Przy prywatności, którą stworzył w swoim życiu, ostatnią rzeczą, jakiej Piotr Kowalski kiedykolwiek się spodziewał, było to, że wstydliwa, winna przyjemność, którą odkrył, kiedykolwiek wróci, aby go prześladować.
_____________________________________
Kierując swoją dostawczą ciężarówkę na wjazd do podjazdu swojego ojca, gdy tylko minęła zakręt, który zapewniał dużo prywatności od głównej drogi, uwagę Leny natychmiast przyciągnął szary Lexus zaparkowany obok Oldsmobile’a jej ojca. „Musi to być przyjaciel lub może sąsiad albo współpracownik,” pomyślała od niechcenia. „Kto wie,” odezwał się inny wewnętrzny głos, „Może znowu się spotyka z kimś… samochód ma warszawskie tablice.” Chociaż chciała wierzyć, że jej tata w końcu pogodził się z rozstaniem i wrócił na rynek, będąc tak podobna do niego pod względem osobowości, zrozumiała, jak niezręczne byłoby dla kogoś o jego charakterze ponownie zanurzyć się w basenie randkowym. Parkując na górnym krańcu podjazdu, aby nie musiała wycofywać nieporęcznej ciężarówki, Lena wyłączyła zapłon i rozejrzała się za jakąkolwiek wskazówką, gdzie może być jej ojciec. „Naprawdę powinnaś zadzwonić najpierw,” odezwał się ten sam wewnętrzny głos, ale wtedy już szła przez przednie podwórko ojca w kierunku werandy. Widząc, że frontowe drzwi są zamknięte i nie ma żadnych oznak życia przez okna wzdłuż frontu domu, Lena natychmiast założyła, że jej tata i jego gość siedzą na tylnym tarasie, który wychodzi na jesienne liście w jego przestronnym ogrodzie, prawdopodobnie dzieląc się importowanym piwem, jak często robił w leniwe sobotnie popołudnia. Zsuwając się z werandy, Lena skierowała się w lewo w stronę dalszej strony domu. Patrząc prosto przed siebie, Lena nuciła sobie pod nosem, słuchając dźwięku kruszących się pod jej stopami jesiennych liści, w pełni spodziewając się, że kiedy skręci za róg, zobaczy swojego ojca siedzącego na ulubionym krześle tarasowym, przyjaźnie rozmawiającego z kimkolwiek był jego gość. Dopiero gdy dotarła do tego tylnego rogu domu i zobaczyła przerażający obraz na tylnym tarasie, przez gałęzie jednego z dobrze utrzymanych krzewów ojca, Lena Kowalska w pełni zrozumiała, co oznacza przewrócenie jej świata do góry nogami. Zagubiona w swoim małym spokojnym kawałku nieświadomości, podczas gdy chodziła wokół domu, dźwięki szamotania i sapania, które emanowały przez cały czas z podwórka, nagle przebiły bębenki uszne Leny, gdy pełna powaga tego, co widziała, zarejestrowała się.
___________________________________
36-letni Marek Gineffri dorastał w Nowym Jorku, syn drugiego pokolenia włoskich imigrantów. Dzięki wielkim poświęceniom i finansowej oszczędności, rodzina zaoszczędziła wystarczająco dużo pieniędzy, aby wysłać Marka na studia na Manhattanie. Marek wiedział, że jest gejem od czasów nastoletnich, ale trzymał to w tajemnicy, dopóki nie podjął pracy po studiach jako początkujący informatyk w kancelarii prawnej w Warszawie. Gdy tylko wyjechał z domu i uwolnił się od surowych katolickich oczekiwań matki i ojca, Marek nadrobił stracony czas. Tak bardzo, że szybko zdał sobie sprawę, że może zarobić znacznie lepiej, realizując swoje libidynalne pragnienia wśród licznej, a często tajemniczej, zamożnej populacji gejów wokół stolicy kraju, niż kiedykolwiek programując komputer. Talenty, które miał do zaoferowania, stworzyły egzystencję, w której Marek nigdy nie miał braku samochodów, gotówki ani miejsca do zamieszkania, a hojność niekończącej się linii sugar daddies tylko rosła z każdym rokiem, aż do osiągnięcia przez niego wczesnych lat 30. Aby utrzymać swoją twarz świeżą i widoczną, Marek zaczął pracować jako barman na warszawskim klubowym obiegu i zebrał tyle numerów telefonów, że mógłby wypełnić tuzin czarnych książeczek. W wieku 36 lat jednak nawet Marek zaczynał odczuwać nieuniknione presje starzenia się i rosnącą konkurencję o usługi od chłopców, którzy byli równie utalentowani i o połowę młodsi od niego. Dlatego kiedy Marek spotkał pewnego wieczoru w barze, w którym pracował, rozwiedzionego mężczyznę w średnim wieku z przedmieść Warszawy, który wydawał się mieć przyjazną twarz, ukryte pragnienie, które trzeba było zaspokoić, i, jak przypuszczał, przyzwoitą ilość dochodu do dyspozycji, skoczył na okazję, aby poczuć się znowu „młodo”. Tym mężczyzną okazał się Piotr Kowalski. Dwaj nawiązali kontakt i przez to lato Piotr kilkakrotnie przyjeżdżał do miasta, aby spędzić noc z Markiem, a czasami Piotr zapraszał swojego młodego kochanka-geja, aby spędził z nim weekend w odosobnieniu. Początkowo relacja była
wszystko o seksie i odkryciu, którego Elliot tak bardzo potrzebował. Marek dostarczył idealnego, doświadczonego ujścia dla stłumionych homoseksualnych pragnień, z którymi Elliot zmagał się przez całe swoje życie. W rzeczywistości Elliot pośpieszył się z decyzją o poślubieniu Korniny te wszystkie lata temu i natychmiast zaczął mieć z nią dzieci, tylko po to, aby pozbyć się nękającej i głęboko niepokojącej rzeczywistości, że pociągają go mężczyźni. Ta ciekawość nigdy całkowicie nie zniknęła, ale z jego karierą pochłaniającą tyle czasu i strachem przed rozpadem małżeństwa oraz odkryciem tego przez dzieci, myśl o działaniu na nią nigdy poważnie nie przeszła przez myśl Elliota. Dopiero gdy był singlem i wszystkie jego dzieci poszły swoją drogą, Elliot zaczął żmudne i nieśmiałe zadanie „rozglądania się”. I wtedy znalazł Marka. Było to wzajemnie korzystne odkrycie. Elliot zawsze był raczej uległy wobec Korniny i jej seksualnych pragnień. Potrzebna była dominująca, alfa-męska osobowość taka jak Marka, aby umożliwić Elliotowi wprowadzenie tych pokus w życie. Dla Marka starszy rozwiedziony mężczyzna był idealnym lekarstwem, aby udowodnić sobie, że wciąż nie stracił swojego dotyku. Marek i Elliot świadomie zdecydowali, aby nie zagłębiać się zbytnio w przeszłość ani życie osobiste, nalegając na utrzymanie relacji tak prostej, jak to możliwe. Marek był pod wrażeniem, że kiedy odwiedzał Elliota na weekend, będą mieli całą potrzebną prywatność. Dlatego było to dla niego pewnym szokiem, gdy siedział na jednym z krzeseł na tylnym tarasie Elliota, z nagim starszym mężczyzną siedzącym na jego kolanach, wijącym się i drżącym jak szmaciana lalka w ogniu, gdy wielokrotnie wbijał swoje twarde jak skała prącie głęboko w pulsujący odbyt Elliota, że kobieca twarz patrzyła na niego z przerażeniem przez krzaki na skraju domu.
___________________________________
„Sytuacja ciał była całkowicie niewłaściwa,” była pierwszą oszołomioną myślą, która wkradła się do umysłu Lacy. Podświadomie wiedziała, gdy zobaczyła obcy samochód na podjeździe, że jej ojciec mógł mieć nową przyjaciółkę i być może przerywa coś. Więc kiedy jej wzrok padł na nagiego ojca w ogrodzie, nie była całkowicie zaskoczona. To pozycja, w której się znajdował, zaniepokoiła ją. Gdyby był z kobietą, dlaczego ON siedziałby na jej kolanach podczas seksu. Potem rzeczywistość tego, co się działo, stała się zbyt trudna do przetrawienia i Lacy była o krok od omdlenia. Niezmierzalne rozłączenie przeszło przez rdzeń Lacy, gdy patrzyła na absurdalne połączenie na tylnym tarasie. Mimo że mogła wyraźnie rozpoznać twarz ojca, gdy zaciskał i kręcił się, widząc go nagiego po raz pierwszy w życiu i w tak kompromitującej i graficznej pozycji, zmysły Lacy zamieniły się w papkę, gdy chwyciła gałęzie krzaka, aby nie przewrócić się. „To jakby… jakby jeździł na jednym z tych mechanicznych byków, które mają w przydrożnych barach,” zauważyła odłączona i kliniczna część psychiki Lacy. „UURRGG…AAAHH…RRHHHHH,” Lacy usłyszała słabe i udręczone jęki ojca, które rozbrzmiewały przez ogród za każdym razem, gdy mężczyzna poniżej rzucał się do przodu, aż echa głosu Elliota zniknęły w gaju drzew na tyłach posesji. „Naprawdę musisz się odwrócić i stąd wyjść,” powiedziała sobie Lacy. „Ale jak, do diabła, myślisz, że możesz prowadzić po zobaczeniu tego? Twoje ręce trzęsą się tak bardzo, że wjechałabyś prosto w drzewo próbując zjechać z podjazdu,” szybko odpowiedział inny głos. „Po prostu zamknij oczy i udawaj, że nic z tego się nie dzieje,” błagało sumienie Lacy, ale nie mogła zmusić się do oderwania wzroku od ciała ojca, gdy napinało się i drgało na kolanach obcego mężczyzny. Słyszalne przełknięcie wydobyło się z gardła Lacy, gdy zobaczyła, jak kochanek jej ojca opuszcza prawą rękę między nogi Elliota i zaczyna pieścić krocze starszego mężczyzny, jednocześnie trzymając swoje własne prącie głęboko osadzone w odbycie Elliota. „Będziesz szczytować, Elliot… CO… Będziesz szczytować dla mnie?” Lacy mogła usłyszeć, jak mężczyzna poniżej drwi z jej ojca, gdy brutalnie pompował napięte prącie Elliota swoją dużą pięścią. „TAK,” Elliot nieśmiało syknął, jego głos trickling jak rozbite szkło z jego ust, pełen zarówno wstydu, jak i zdemoralizowanego, pierwotnego pożądania. Nerwy w jej ciele strzelały za każdym razem, gdy Elliot jęczał, oczy Lacy rozszerzyły się, a jej mięśnie zwiotczały, gdy zobaczyła mleczną strużkę lśniącego nasienia wystrzeliwującą z prącia jej ojca, gdy młody nieznajomy siedział pod nim, zaciekle masturbując go. „UUHHH…UUAAHHHHH,” głos Elliota wypełnił chłodne jesienne powietrze, całe jego ciało drżało za każdym razem, gdy mięsiste palce Marka spokojnie pocierały główkę jego wytryskującego prącia. Lacy poczuła, jak jej kręgosłup zamienia się w galaretę, gdy zobaczyła, jak Elliot zaczyna się chwiać na bok, zanim upadł na kolana jak worek ziemniaków z kolan swojego gejowskiego kochanka. „Nie szczytowałeś?” usłyszała, jak jej ojciec pyta z rozczarowaniem mężczyznę, który nadal siedział nad nim. „Wiem,” odpowiedział obcy rzeczowo. „Mam coś lepszego na myśli.” Tak skupiona na swoim ojcu klęczącym na czworakach, nagim przed mężczyzną, który właśnie analnie go zniszczył i pieścił do orgazmu, Lacy nie zdawała sobie sprawy, co miał na myśli kochanek jej ojca, dopóki nie spojrzała w górę i nie zobaczyła, że patrzy bezpośrednio na nią. Nagle gałęzie, które Lacy trzymała, poczuły się jak lepkie nici pajęczyny, a ziemia pod nią zamieniła się w owsiankę, gdy zablokowała wzrok z kochankiem swojego ojca. Drżąc od chłodnej nagłości jego spojrzenia, Lacy poczuła przypływ emocji.
Nie była do końca zaznajomiona, kiedy wchłonęła stalową męskość nieznajomego. „Na miłość boską, nie…patrz,” błagał cichy głos w głowie Lacy, jej oczy wstydliwie utkwiły na sposobie, w jaki nagi mężczyzna prezentował się pod kątem 75 stopni od swojego krocza, jego imponująca grubość podtrzymywana przez ciasno dopasowany, czarny pierścień u podstawy. Jego oczy zdawały się ostrzegać Lacy, że najlepiej byłoby, gdyby uciekła, zanim sprawy staną się jeszcze bardziej skomplikowane, ale po prostu nie mogła się ruszyć. Kilka sekund później było już za późno.
___________________________________
Pochylony na czworakach na własnym tarasie, zdezorientowany co do niezręcznej ciszy z Markiem, Elliot w końcu spojrzał w górę i zobaczył, że jego partner patrzy w lewo. Przechylając głowę, aby podążać za spojrzeniem Marka, świat Elliota zbladł, gdy zobaczył zszokowaną twarz swojej córki przez dobrze utrzymane krzewy. Powietrze uciekło z płuc Elliota, jakby został dźgnięty, zanim opuścił czoło na drewniane deski tarasu. „Jesteś córką Elliota, prawda?” zapytał Marek, rozpoznając twarz Lacy z kilku zdjęć w domu Elliota. Lacy zamknęła oczy i zadrżała na jego pytanie. „Nie bądź dla niego zbyt surowa,” delikatnie prosił kochanek Elliota. „Nazywam się Marek i jestem przyjacielem twojego ojca.” Czując niewyobrażalny dyskomfort, jaki odczuwał Elliot, Marek rozejrzał się, aby znaleźć coś, czym mógłby przykryć starszego mężczyznę, ale wkrótce zdał sobie sprawę, że obaj wyszli na taras nadzy. „Elliot…czy chciałbyś, żebym zostawił was samych?” zaproponował Marek, jego delikatność kontrastowała złowieszczo z nagą i wciąż podnieconą pozą, którą przyjął stojąc nad klęczącym partnerem. Z ust Elliota wydobyło się tylko niezrozumiałe i chaotyczne jąkanie. „To Lacy, prawda?” Marek ponownie zwrócił się do dziewczyny chowającej się przy boku domu. „Lacy…był samotny i szukał czegoś, czego brakowało mu od dawna w jego życiu…los jakoś nas połączył…znowu…nie bądź dla niego zbyt surowa…wspominał, jak szczęśliwie żonaci są wszyscy jego dzieci…on przez długi czas nie był. Każdy zasługuje na odrobinę szczęścia w swoim życiu.” Jej głowa pływała, Lacy balansowała na krawędzi wymiotów, gdy spokojna i zwięzła mądrość Marka przemykała przez podwórko. Trzymając oczy zamknięte w desperackiej próbie, aby nie musieć przetwarzać tego, co działo się przed nią, Lacy stała tam, zmuszona kąpać się w leniwej ciepłocie słów Marka. „Chodź tutaj, Lacy…zostawię was samych…pozwól, że wejdę do środka i przyniosę twojemu ojcu jakieś ubrania,” ponownie zaproponował Marek. „Ja…myślę, że…lepiej będzie…pójść…ja…po prostu…nie mogę…” wyjąkała.