Napięcie towarzyszyło Lidii przez cały dzień. Sprawa Kowalskiego obciążała jej nerwy. Szczegóły i dowody mogły przechylić sprawę w dowolnym kierunku. Mogła sobie z tym poradzić, ale przypominało jej to, że się starzeje. Prowadzenie kancelarii prawnej pasowało młodszej, energicznej duszy, a nie kobiecie po pięćdziesiątce. Była jednak wytrzymała. Nie miała wyboru. Dorastanie w Tijuanie uczyniło ją taką. Jej rodzice wychowali ją w ten sposób, walcząc o to, aby dostała się do Stanów. Walczyła, przetrwała i rozwijała się, stając się kobietą, którą jest dzisiaj. Wiedziała, czego chce, i nie miała problemu ze znalezieniem najlepszego sposobu, aby to osiągnąć. Te cechy nie przeszły na jej syna, Marka. Wyrósł na przestraszonego chłopaka. Nie odziedziczył tego po niej ani po ojcu. Dobrze, że się go pozbyła. Zmartwienie o niego mogło poczekać na inny dzień. Dziś wieczorem cieszyła się, że jest w domu, mimo że napięcie jej towarzyszyło. Jej luksusowy dwupiętrowy dom służył jej za schronienie. Lidia odsunęła napięcie z myśli, gdy wysiadała z garażu. Związała swoje czarne włosy w kucyk na dzień pracy. Rozpuściła je, gdy szła korytarzem, zadowolona, że siwe włosy jeszcze nie przejęły kontroli. Nie planowała gości. Lidia krzyknęła, gdy zapaliły się światła. „Co do cholery?!” Marek wyglądał na przerażonego, drżąc obok kuchennego blatu. „M…m…mamo.” Marek wychrypiał przez tak suche gardło, że brzmiało to jak szept. „Cześć. Mamo.” Duży czarnoskóry mężczyzna siedział na stołku obok niego. Duża, niedźwiedzia ręka chwytała tył szyi Marka, skóra napinała się na jego jabłku Adama. Mężczyzna miał migdałową skórę. Luźne spodnie moro i czarny T-shirt sprawiały, że wyglądał groźnie, ale efektywnie, taktycznie. „Moje dziecko!” Przerażenie przebiegło przez jej głębokie, brązowe oczy. „C…Co ty…” „Twój syn jest mi winien pieniądze.” Marek mrugał oczami, bojąc się spojrzeć na matkę lub swojego dilera. Chciał tylko coś na weekend, ale brakowało mu gotówki. Inni dilerzy albo zniknęli, albo odmówili mu sprzedaży. Demon, jak nazywano dużego mężczyznę, oferował mu tylko marihuanę. To go wkurzyło. Chciał mocniejszych rzeczy. Nie miał dobrego haju od miesięcy. Drastyczne czasy prowadziły do głupich decyzji. Napad na jednego z ludzi Demona był pierwszą. Wyciągnięcie noża na samego Demona było drugą. „Pu…puść mojego syna.” Lidia drżała. Jej głos drżał z każdym słowem. „Nie mogę.” Odpowiedział Demon. „Dlaczego…dlaczego nie?” „Mówiłem.” Demon wstał, nadal trzymając Marka za szyję. „Jest mi winien pieniądze.” Oczy Lidii przeskakiwały między Markiem a dużym mężczyzną. Musiała chronić swojego syna. „Proszę.” Lidia zrobiła krok w ich stronę. Była w bójkach wcześniej, ale walka nie wchodziła w grę. Mężczyzna przewyższał ją wagą i wzrostem. „Puść go. Możemy coś wymyślić.” „Nie masz wyboru, musisz coś wymyślić. Spieprzył sprawę, na całego.” „P…proszę, możesz wziąć, co chcesz.” Demon uniósł brew, rozglądając się. „Mamo.” Marek wychrypiał. „Nie pozwól mu mnie skrzywdzić.” Spojrzał na Demona, unikając kontaktu wzrokowego. Znowu spojrzał na matkę. „To…to była pomyłka.” Łza zakręciła się w kąciku jego oka. Jego klatka piersiowa unosiła się. „P…proszę, mamo.” „W porządku, Marku.” Lidia spojrzała na Demona. „Proszę. Cokolwiek jest winien, zapłacę. Zapłacę!” Demon spojrzał na Marka, potem na Lidię. Puścił uścisk. Marek był wolny. „Uciekaj, Marku.” Lidia krzyknęła. On już biegł. Przeskakując przez sofę, poruszał się, jakby jego życie od tego zależało. Wybiegł przez frontowe drzwi, trzaskając nimi za sobą. Demon stał jak posąg, obserwując chudą postać biegnącą. Uśmiech rozbłysnął na jego twarzy. Roześmiał się. Jego śmiech odbił się echem przez kuchnię. „Niezły dzieciak.” Otarł łzę z oka. Lidia nie śmiała się. „Co do cholery, Damian?” Drżenie opuściło jej głos. Zastąpiła je stal. Stała prosto, z założonymi rękami. „Co?” Damian Demon uniósł brew na nią. „Nie 'co’ mnie! Co to miało być? Włamanie do mojego domu. Trzymanie mojego syna jako zakładnika…” „Mówiłem, że jest mi winien pieniądze.” „Zawsze jest ci winien pieniądze.” „Nie powinnaś martwić się, że zadzwoni na policję?” Damian uśmiechnął się. Lidia przewróciła oczami. „Pobiegł do swojego mieszkania i się schowa. Prawdopodobnie sprawiłeś, że się zesrał. Ale nieważne, co to miało być?” Jej ramiona były nadal skrzyżowane. „Spieprzył sprawę, na całego.” Damian naśladował Lidię, krzyżując własne ramiona. „Próbował okraść jednego z moich ludzi…” „I to wystarczający powód, żeby pojawić się w moim domu? A co, jeśli sąsiedzi cię zobaczyli?” „To twój problem. Poza tym, wiesz, że jestem ostrożny.” Zatrzymał się na chwilę. „On to też zrobił.” Damian zdjął koszulkę. Bandaż owijał jego lewy mięsień piersiowy i ramię. Jego brwi zmarszczyły się. „Zaatakował mnie nożem, gdy byłem odwrócony. Ciesz się, że nie rozbiłem mu mózgu.” „Cholera.” Narkotyki były normalne. Kradzież była rzadka. Napad na osobę twarzą w twarz był nowy. Dźgnięcie Damiana było wręcz głupie. „Ale…mamy umowę.” Lidia jęknęła. „A co, jeśli ktoś cię zobaczył?” Damian spojrzał na nią. Jego spojrzenie wywołało dreszcze na jej opalonej skórze. Zbliżył się do niej. „Masz rację. Mamy umowę.” Słowa płynęły jak aksamit, gładkie i chłodne. „Sprzedaję twojemu dzieciakowi dobrą, czystą marihuanę, cholernemu 22-latkowi. Mężczyźnie. W tym samym wieku co ja. Trzymam go z dala od twardych narkotyków i zamykam każdego, kto próbuje mu sprzedać twardsze rzeczy.” Zbliżył się do niej. „Prawda?” Lidia poczuła lodówkę za plecami. „Tak.” Kontynuował. „Trzymam też jego mały nałóg w tajemnicy, żeby nie zrujnował twojej reputacji, prawda?” „Tak.” Damian górował nad nią. „I zrobiłem swoją część, prawda?” „…tak.” Pochylił się, przykładając usta do jej ucha.

„To dlaczego nie odbierałaś swojego pieprzonego telefonu?” syknął. Umowa zaczęła się osiem miesięcy temu. Linda dowiedziała się, kto dostarczał towar Markowi, a Damian Demon wydał się najbardziej atrakcyjny. Był nie tylko inteligentny, ale także silny i mądry. Kiedy się spotkali, odrzucił jej pieniądze. Zaproponował inną umowę. Zgodziła się. „Ja…” Linda schowała ręce za plecami. Pomimo swojego wieku, marynarka i krótka spódniczka sprawiały, że wyglądała jak winna uczennica. „Byłam zajęta.” „Nie możesz być aż tak cholernie zajęta.” Miał rację. Ostatnim razem minęły dwa tygodnie, zanim mu odpowiedziała. Trudna sprawa pochłonęła jej uwagę, prowadząc do późnych godzin pracy. Pojawił się w jej biurze, gdy jej personel już wyszedł na noc. Był wściekły. Rozłożył ją na biurku i pieprzył bez opamiętania. Zostawiło ją to oszołomioną i lekką na nogach przez dwa dni. Seks do tej pory był niesamowity, ale to było najlepsze pieprzenie w jej życiu. Chciała zobaczyć, co się stanie, jeśli wytrzyma dłużej. „Ja… ja… ja…” Linda nie mogła znaleźć wymówki. Miała jedną zaplanowaną, ale spodziewała się, że pojawi się znowu w biurze. Stojąc przed nią, w jej własnej kuchni, słowa jej umknęły. Położył ręce na jej policzkach. „Zrobiłem swoją część, prawda?” Spojrzała w jego ciemne, brązowe oczy. „Tak.” „Więc wygląda na to, że musisz zrobić swoją część.” Jego oczy płonęły w jej. Przejechał kciukiem po jej wargach. „Możesz zacząć od dobrego wykorzystania tych ładnych, wydętych ust.” Linda ukryła swoje podekscytowanie. Zsuwając się w dół przy lodówce, uklękła. Spojrzała w górę na górującą nad nią postać. Drżącymi rękami rozpięła jego pasek i zamek. Mięsisty, gruby kutas wyskoczył na nią. „Do roboty.” rozkazał Damian. Posłuchała. Chwyciła jego kutasa i objęła go ustami. Pre-kum już perlił się na końcu. Nigdy wcześniej nie ekscytowało jej trzymanie kutasa w ustach, dopóki nie poznała Damiana. Jej sutki stwardniały pod bluzką. Rozpoczęło się gorączkowe ssanie. Jej umiejętności robienia loda poprawiły się przez ostatnie osiem miesięcy. Kutas szybko stał się śliski. Jęczała i śliniła się wzdłuż jego długości. Jęki i westchnienia towarzyszyły jej pracy nad kutasem Damiana. Majtki Lindy stawały się coraz bardziej mokre, gdy połykała kutasa Damiana. „Rusz te ręce.” Damian spojrzał na nią z góry. Jego spodnie zsuwały się coraz bardziej na podłogę. „I patrz w górę.” Z ich oczami złączonymi, Damian zaczął pieprzyć jej twarz. Oczy Lindy przewróciły się. Nie pamiętała, kiedy ostatnio zrobił to tak ostro, ale uwielbiała to. Sensacja kutasa przesuwającego się po jej języku sprawiała, że jej sutki mrowiły. Rozpięła marynarkę i sięgnęła pod bluzkę, ciesząc się, że tego ranka zrezygnowała z biustonosza. Silne ręce chwyciły jej głowę. Damian młotkował jej gardło. „Tak…” jęknął. Jego usta były otwarte. Jego oddech stawał się szorstki. Zwolnił tempo. „Tak.” Wycofał się, zostawiając tylko końcówkę. Sperma zalała usta Lindy. Walczyła, by nadążyć, połykając tyle, ile mogła. Sperma ściekała z kącików jej ust. Jej oczy trzepotały, gdy delektowała się słodko-słonym smakiem. Lizała każdą kroplę, kręcąc językiem wokół końcówki. Linda pozwoliła kutasowi wysunąć się z jej ust. Była dumna ze swojej pracy. Nie miała czasu na złapanie oddechu. Damian podniósł ją za ramiona, przerzucił przez ramię i skierował się do jej sypialni. Nigdy wcześniej nie uprawiali seksu w jej domu. Już znał drogę. Elegancka, a jednocześnie przytulna opisywała główną sypialnię. Przestronne łóżko typu queen stanowiło centralny punkt, jedno godne królowej. Było ozdobione purpurowymi satynowymi prześcieradłami, a czarna, metalowa rama z baldachimem otaczała je. Dobrze się nadawało do pieprzenia. Damian rozłożył Lindę na łóżku i ściągnął jej spódnicę i majtki. Linda zrzuciła marynarkę. Podskakujące piersi w miękkiej, jedwabnej bluzce wywołały w Damianie złość. Z łatwością rozerwał bluzkę. Guziki poleciały w różnych kierunkach. Rękawy i tył rozdarły się. Nigdy więcej jej nie założy. „Cholera, Damian!” Linda nadęła wargi. „Lubiłam tę bluzkę.” „Przestań się przejmować.” Uśmiechnął się, patrząc na piękny zestaw piersi przed sobą. Uderzył swoim sztywnym kutasem o jej cipkę. „Hmm. Już mokra, jak dobra mała dziwka, co?” Linda ukryła kolejny uśmiech. Rozłożyła nogi, a jej mokra cipka chętnie przyjęła pulsującego kutasa. Minęło tylko kilka tygodni od ich ostatniej sesji, ale kutas Damiana wydawał się jej obcy. Tęskniła za uczuciem wypełnienia przez Demona. Dziś wieczorem prawie zapomniała, jak duży jest. „Kurwa.” Jęknęła, poddając się jego grubości. Złapał jej wzrok i uśmiechnął się, jak przystało na jego przydomek „demon”. Uwodzicielski i jednocześnie okrutny. Podpierając się na kłykciach, zaczął ją pieprzyć. Wbijając kutasa tak głęboko, jak mógł, wycofywał się, zostawiając tylko końcówkę, i z powrotem wbijał całą długość, powtarzając ruchy bez opamiętania. Linda drżała. Pchnięcia łączyły style gorącego romansu, nieokiełznanego szybkosza i mrocznego rytuału. Dodano odrobinę pasji dla dobrego efektu. Nie było między nimi miłości. Byli środkiem do własnych, egoistycznych, seksualnych celów. Łóżko przesuwało się i trzęsło pod nimi. Baldachim trząsł się nad nimi, kołysząc się w rytm ich ruchów. Linda chwyciła prześcieradła. Każde zwierzęce pchnięcie rzucało ją po łóżku. Damian przyciągał ją z powrotem, by przyjąć kolejne pchnięcie. Usiadł, chwytając jej nogi do piersi, i zwiększył intensywność, wbijając kutasa w jej cipkę. Piersi podskakiwały i kołysały się przed nim. Podziwiał je, ich kształt.

słyszysz mój głos, masz być gotowa na więcej.” Jego głos był niskim, groźnym pomrukiem. Linda poczuła, jak jej ciało reaguje na jego słowa.

Linda otworzyła oczy. Nie pamiętała, że je zamknęła. „Uh-huh.” Gorąco narastało w jej wnętrzu. „Nie brzmi to przekonująco.” Uśmiechnął się złośliwie. „Tak… proszę.” Drżenie przeszło przez jej nogę. Gorąco stawało się coraz bardziej intensywne. „Brzmi, jakbyś tego nie chciała.” Zwiększył intensywność. Orgazm uderzył ją mocniej niż ostatnim razem. Zerwała prześcieradło z łóżka. Jej serce biło szybko. Krzyk za krzykiem wydobywał się z głębi jej wnętrza. Jej nogi drżały, uwięzione w uścisku Damiana. Dławiła się słowami, plując. „Co to, dziwko?” Słowa w końcu się wydostały. „Tak! Chcę tego.” Krzyknęła. „Chcę twojego pieprzonego nasienia we mnie. Chcę, żebyś wypełnił moją cipkę każdą kroplą.” „Tak myślałem.” Rozłożył jej nogi i położył się na niej. Linda owinęła nogi wokół jego talii, gdy poorgazmiczne drżenia pulsowały przez jej ciało. Ugryzła jego zdrowe ramię na tyle mocno, żeby zostawić ślad. To było to, czego potrzebował. Ryknął, gdy strumień nasienia wypełnił jej cipkę. Linda jęknęła, rozluźniając się, gdy była wypełniona. Usiadł, trochę się wycofując, pozwalając, by więcej nasienia spryskało jej wargi sromowe. Mieszanka nasienia i jej soków spływała do jej różowego pączka. Damian podziwiał swoje dzieło. Uderzył swoim penisem o jej łechtaczkę, rozmazując mieszankę na jego końcówce. Linda zadrżała w odpowiedzi. Złapała oddech. Jak dla niej, warto było czekać. Czuła się lżejsza niż ostatnim razem. Jej skóra lśniła od ich potu. Czuła się jak zadowolona królowa. Damian dostarczył jej tego, czego szukała. Nie skończył jeszcze. Złapał ją za nogę i przewrócił na brzuch. „Hmm.” Warknął. „Piękny tyłek jak na 50-latkę.” „52.” Rozciągnęła się, poprawiając go. Poczuła rękę na dolnej części pleców, gdy jego półsztywny penis wślizgiwał się między jej kształtne pośladki. Był śliski od mieszanki jej soków i jego nasienia. „Co ty…” Zbliżał się coraz bliżej do jej odbytu. Ta sama mieszanka nasienia i soków pokrywała go. „Co…” Damian położył się na jej plecach. Mówił do jej ucha tym chłodnym, aksamitnym tonem. „Zrelaksuj się. Trzymałaś mnie w napięciu przez tygodnie i myślisz, że skończyłem?” Mineta była jedną rzeczą. Przeoranie cipki było tym, czego chciała. Rżnięcie w tyłek nie było na jej liście, ale nie mogła przepuścić okazji. Wzięła powolne, głębokie oddechy. Jej ciało rozluźniło się pod jego ciężarem, jakby topniała w zmiętych prześcieradłach. Jej wejście ustąpiło na tyle, by końcówka jego penisa mogła się wsunąć. „No dalej.” Damian zachęcał ją. Jego głos był kojący w jej uchu. Powoli, penetrował ją. Jej odbyt otworzył się, witając jego penisa. Gdy wpychał się głębiej, czuła, jak jego półsztywny penis twardnieje w jej wnętrzu. Czas zwolnił, gdy wpychał się coraz głębiej. Zespół dźwięków został zastąpiony ciężkim oddechem. W końcu każdy centymetr był w niej. Damian owinął rękę wokół jej gardła, „Gotowa na jeszcze jedną porcję?” Nie mogła go zobaczyć. Jej oczy trzepotały. „Pieprz mnie, proszę.” Damian dał jej czas, żeby przyzwyczaiła się do jego penisa, zanim przyspieszył tempo. Jedna ręka owinęła się wokół jej gardła. Druga ściskała jej piersi razem. Zafascynowanie pochłonęło Lindę. Wypychała się na jego penisa, zapraszając go, żeby wniknął jak najgłębiej. Damian był szczęśliwy, mogąc spełnić jej życzenie. Szlifując jej tyłek, prymitywna żądza płonęła w Damianie. Ściskał ją mocniej. Zwierzęce pomruki rozbrzmiewały w uchu Lindy, gdy wpychał się dalej. Brzmiał jak pozbawione jedzenia zwierzę. Brzmiał jak demon. Gorący pot płonął między nimi, mieszając się i mrowiąc ich skórę. Linda ugryzła prześcieradło. Kolejny orgazm narastał. Jej oczy przewracały się. Prześcieradła pod nią były mokre, potem lepkie. Drżała i rzucała się mocniej, jęcząc przez prześcieradła między zębami. „Dobra… dziewczynka.” Damian oddychał między słowami, starając się utrzymać swoje energiczne tempo. „Gotowa… na… kurwa!” Doszedł, zanim zdążył dokończyć zdanie. Strumień za strumieniem malował jej wnętrze. Cholera, pomyślała Linda. Jak on może tyle razy dochodzić? To już trzy duże porcje z rzędu. Damian puścił jej gardło i użył obu rąk, żeby objąć jej piersi, pieszcząc je, gdy opróżniał ostatnie krople. Linda rozciągnęła się na łóżku jak zrelaksowany kot. „Kurwa.” Damian wyszeptał. „Świetne piersi, świetny tyłek, świetna cipka. Kurwa.” Wziął głęboki oddech i usiadł, powoli wyciągając penisa. Nasienie wyciekało po nim. Dał jej tyłkowi kolejny klaps. „Taka dobra dziwka.” Wstał, wkładając spodnie. Linda przewróciła się, starając się nie oddać się jeszcze poorgazmicznemu blaskowi. „Więc,” powiedziała, „żadnych problemów dla mojego syna, prawda?” „Dopóki nie spróbuje mnie znowu dźgnąć. Następnym razem złamię mu rękę.” Linda przyjrzała się bandażowi owiniętemu wokół jego klatki piersiowej. Ich żarliwy seks poluzował go. „To uczciwe, jeśli tylko złamiesz. To było głupie.” „Jeśli chodzi o resztę, umowa to umowa, ale lepiej odbieraj pieprzony telefon, gdy zadzwonię.” Ruszył w stronę drzwi. Jego koszula była nadal w kuchni. Linda wciąż przyglądała się bandażowi. Nadawał mu wygląd zranionego tytana. Pożądanie zakwitło w jej umyśle. Przez następne kilka dni będzie odtwarzać sceny z tej nocy w myślach. Pewnie później się zaspokoi. Damian zwrócił jej uwagę. Złapał ją za gardło i podniósł. Chwycił jej tyłek drugą ręką. Ten chwyt ją zaskoczył. Położyła ręce na jego klatce piersiowej. Naga i bezbronna, spojrzała prosto w oczy Demona. „A następnym razem, gdy…”

Chcę, żebyś miała mózg wyprany tak, jak to zrobiłem w twoim biurze.” Na jego twarzy znów pojawił się demoniczny uśmiech. „Odbierz ten pieprzony telefon i powiedz to.” ************* Notatka od autora – To miała być krótka, jednorazowa historia. Miałem ten pomysł rok lub dwa temu i w końcu znalazłem czas, żeby go zrealizować.

Avatar photo

By Ania Kowalska

Ania Kowalska to pasjonatka pisania i kuratorka opowiadań erotycznych w języku polskim. Z wyczuciem dla niuansów pragnienia i intymności, Ania nie tylko tworzy swoje własne, porywające historie, ale także czerpie ogromną przyjemność z publikowania prac innych autorów. Jej platforma stała się przyjaznym miejscem dla osób o podobnych zainteresowaniach, które chcą dzielić się swoimi najgłębszymi fantazjami i doświadczeniami. Dzięki swojej zaangażowanej pracy, Ania stara się eksplorować sztukę opowiadania historii, tworząc społeczność, w której literatura erotyczna jest celebrowana i czerpana z niej radość przez wszystkich.