Poznaliśmy się online. Na początku niewiele o niej wiedziałem, tylko jej imię i to, czego nie lubiła. Wiedziałem o tym z powodu wszystkich marnotrawców czasu, którzy wysyłali jej zdjęcia swoich penisów. Przechodziła tranzycję, ale ludzie nie traktowali jej jak dziewczyny. Była tylko imieniem na ekranie, na które można się onanizować. Naczyniem. Lubiła, że przestaliśmy rozmawiać o seksie kilka tygodni temu, teraz rozmawialiśmy o wszystkim innym. Mimo to, to było forum o seksie. Nasze upodobania się pokrywały. Może coś się wydarzy, może nie, nie o to chodziło. Chciała być dziewczyną. Chciała być kobieca. Chciała romansu, którego nigdy nie miała. Rozumiałem to. Kto nie pragnąłby czułości? Raz wysłała mi intymne zdjęcie, jej śliczny mały penis owinięty różową jedwabną kokardą. Nie chciała być upokarzana ani wykorzystywana. Ale chciała, żebym wiedział, kim jest, kim potrzebuje być. Nie wysłałem jej zdjęcia mojego penisa w odpowiedzi, po prostu powiedziałem jej, jaka jest piękna. „Więc,” napisała, „jeśli poszlibyśmy na randkę, jak by to wyglądało?” Opowiedziałem jej o spotkaniu z nią, pocałowaniu jej w policzek, trzymaniu jej za rękę podczas spaceru. „Czy nie martwiłbyś się, gdyby ludzie nas zobaczyli?” „Nie,” powiedziałem, „chciałbym cię pokazać.” Powiedziałem, że zabrałbym ją na kolację. Rozmawialibyśmy jeszcze więcej. Co ważniejsze, poznałbym ją lepiej. Potem zrobilibyśmy to, czego ona chciała. Mogłem odprowadzić ją do hotelu, pocałować w policzek i powiedzieć dobranoc. „A jeśli chciałabym, żebyś wszedł do środka?” „Chciałbym.” „Żebyś mógł mnie przelecieć?” „Jeśli tego byś chciała. Chciałbym się z tobą kochać. Powoli.” Pisałem nerwowo. „Pocałowałbym każdy centymetr twojego ciała, znalazł każde słodkie miejsce, które sprawia, że mruczysz z radości. Uwielbiałbym cię i sprawił, że poczujesz się najbardziej kochaną kobietą na ziemi.” Miałem nadzieję, że to nie jest zbyt mocne. Ale mówiłem serio. To zabawne, jak przesadnie mogą brzmieć rzeczy, kiedy jesteś szczery. Zatrzymała się, a potem odpowiedziała. „Chciałabym cię poznać. Tylko się boję. Tyle facetów źle traktuje takich jak ja. Miałam więcej złych doświadczeń niż dobrych. Zdecydowanie.” „Daj mi szansę. Proszę.” Spotkaliśmy się tydzień później przed dworcem. Od razu zaparło mi dech w piersiach. Wszystko w niej było takie kobiece, takie delikatne. Blond włosy do ramion. Zielona sukienka, na tyle obcisła, by podkreślić kształty, ale daleka od odkrywania czegokolwiek. Jej miękkie usta. Wyglądała na zdenerwowaną, więc się uśmiechnąłem. Miałem wrażenie, że ludzie sprawili, że czuła się jak imitacja kobiety. Dziwoląg. Chciałem ją od razu uspokoić. Delikatnie się objęliśmy, wymieniając uprzejmości. Pocałowałem ją w policzek. „Wyglądasz pięknie,” powiedziałem to delikatnie. Nic zmysłowego, nic flirtującego. Po prostu obserwacja, którą jeden przyjaciel mógłby zrobić drugiemu. Uśmiech, który mi dała, był uroczo niezręczny. Chciała być pochwalona, ale jej straż była nadal podniesiona. „Czy to Poppy?” zapytałem, starając się szanować, jakiego imienia chciała używać. Wiedziałem, że to dla niej wrażliwa kwestia. Nazwała to największym, najbardziej osobistym elementem układanki. „Tak. Dzięki. Nadal Joe, prawda?” Na forum używałem pseudonimu Kapitan Kutas, Bóg wie dlaczego, ale wcześnie powiedziałem jej swoje prawdziwe imię. „To ja. Zdegradowany.” Zaśmiała się. Podałem jej rękę i wzięła ją. „To przyjemność w końcu cię poznać,” powiedziałem jej. Jej uśmiech pozostał na twarzy, gdy szliśmy do rzędu taksówek. Zauważyłem, że spięła się, gdy wsiedliśmy do środka. Zawsze wydawała się czujna. Co jeśli kierowca coś zauważy? Zaśmieje się? Zdenerwuje się? Bardziej prawdopodobne, że będzie zazdrosny niż cokolwiek innego. Wyglądała nienagannie. Ale mogłem zrozumieć jej obawy. To nie mogło być łatwe. Pojechaliśmy do restauracji, rozmawiając o drobnych rzeczach. Pociąg. Pogoda. Wiadomości. Unikaliśmy wszystkiego osobistego, dopóki nie byliśmy sami. Jedno, czego nie mogłem nie zauważyć, to że miała na sobie jaskrawo różowe pończochy. Trochę się wyróżniały przy ciemniejszej sukience i zastanawiałem się nad tym wyborem. Zauważyła, że patrzę, i uśmiechnęła się, trochę figlarnie. Dopiero gdy wchodziliśmy do restauracji, przypomniałem sobie jedną z naszych wczesnych rozmów. Jak po raz pierwszy znalazłem jej zdjęcie w internecie, pozującą w tych pończochach. Jej smukłe, gładkie ciało wciśnięte w elektrycznie różowe skarpetki. Pisała na forum fetyszystów, szukając przyjaciół tak samo jak potwierdzenia. Mój pierwszy komentarz do niej, prywatnie, dotyczył jej różowych pończoch. Jak chciałbym przesunąć po nich ręce. Niezbyt romantyczny początek, ale pożądanie często poprzedza głębsze rzeczy. Skrzywiłem się trochę, ale potem zdałem sobie sprawę, że nosiła je figlarnie, być może flirtując. Kiedy spojrzała na mnie ponownie, uśmiechnąłem się. Usiedliśmy i byliśmy sami. „Ładne pończochy,” powiedziałem. „Pamiętasz je?” „Jak mógłbym zapomnieć?” Próbowałem dokładnie przypomnieć sobie te wczesne rozmowy. Były bardziej erotyczne. Mówiłem o jej skórze, jej ubraniach, nie o niej. „Miałeś trochę fetyszu,” uśmiechała się, figlarnie. Uśmiechnąłem się niezręcznie. „Wyglądałaś wtedy tak samo dobrze, jak teraz.” Skrzywiła się, ale zaśmiała. Jej głos był miękki. Rozmawialiśmy przez telefon kilka razy, ale dopiero teraz zobaczyłem, jak jej twarz rozjaśnia się, gdy się śmieje. Moje spodnie zaczęły robić się trochę ciasne i niespokojnie przesunąłem się na siedzeniu. Boże. Nigdy nie byłem z kimś takim jak ona. Tak bardzo mnie ekscytowała. Musiałem jednak temperować te myśli. Była czymś więcej niż jakąś fantazją. Stała się moją przyjaciółką. Mam nadzieję, że może być kimś więcej. Jeśli nie, cóż, nadal znalazłem niesamowitą osobę do poznania. Kelner przyniósł nam wino i zamówiliśmy.
Jedzenie. Ludzie wokół nas mijali w rozmazanym obrazie. Widziałem, jak Kasia rozgląda się, jakby zaniepokojona, że ktoś na nią patrzy. Nie mogłem tego stwierdzić, patrzyłem tylko na nią. „Wszystko w porządku,” powiedziałem na tyle cicho, że tylko ona mogła to usłyszeć. Jej głowa gwałtownie się odwróciła w moją stronę, wydawała się zawstydzona. „Nikt nie patrzy. Tylko ja. A nawet jeśli by patrzyli, jesteś po prostu atrakcyjną dziewczyną w ładnej sukience, jedzącą kolację z facetem, który ma szczęście. Jeśli już, to patrzyliby na mnie.” Wydawała się w pełni zrelaksowana po raz pierwszy, zauważyłem zmianę w jej postawie, jakby coś stale ją broniło. „Przepraszam. I nie rób tego. Nie żartuj z siebie. Nie jesteś zły.” „Naprawdę?” Poczułem, jak jej noga dotyka mojej pod stołem. Moje usta otworzyły się na chwilę, a ja uśmiechnąłem się szeroko. Nasze jedzenie przyszło i jedliśmy. Rozmowa płynęła dobrze, łatwo. Nadal rozmawialiśmy o błahostkach, ale byliśmy tak zrelaksowani w swoim towarzystwie, że czuło się to inaczej. Czuło się, jakbyśmy dzielili się rzeczami. Sprawdzali, jak się czujemy. Jej noga nadal delikatnie dotykała mojej, i zanim mogłem to opanować, poczułem podniecenie. Zobaczyłem jej uśmiech, gdy zauważyła, jak się przesuwam. „W porządku?” „Noga zdrętwiała.” Jeśli próbowałem flirtować, to mi nie wychodziło. Uśmiechnęła się szeroko. „Na pewno to twoja noga?” Zaśmiałem się. „Um. Powiedzmy, że tak.” Napiła się swojego wina. Jej noga wróciła, teraz pocierając trochę wyżej. Jej oczy były jasnoniebieskie. „Jesteś uroczy, gdy się wiercisz.” Jej głos miał lekki chrypkę. Czy ją podniecałem? „Wyżej.” Słowo zaskoczyło mnie, nawet gdy je wypowiedziałem. Patrzyłem na te turkusowe oczy, jej noga dotykała mnie, przez chwilę byłem zagubiony w małym dramacie pod stołem. To było zbyt śmiałe, zbyt wcześnie. Zrujnowałem wszystko- Ale wtedy jej noga poszła wyżej. Musiała zdjąć but. Zobaczyłem, jak lekko się przekręca na swoim siedzeniu. Rozejrzała się, żeby upewnić się, że nikt nie patrzy, a potem- Spojrzałem w dół. Jasnoróżowe pończochy delikatnie popychały między moje nogi. Pchnęła, poruszyła. Tylko na chwilę… Błogość. Absolutna błogość. Kontakt, choć krótki, był boski, zakończył się, a stopa zniknęła. Kasia wyprostowała się na swoim krześle i rozejrzała się nieśmiało. Nikt nie patrzył w naszą stronę. Nie było zbyt tłoczno. Personel był gdzie indziej. Znalazła idealny moment. I ja też. Bez względu na to, co się stanie, będę odtwarzał to uczucie, tę intymność, za każdym razem, gdy zamknę oczy. „Wow.” Powiedziałem. „Brzmisz jak nastolatek.” Uśmiechała się lekko, ale myślę, że trochę się zawstydziła. Jej ręka powędrowała do ust. „Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam.” Wziąłem głęboki oddech- Potrzebowałem tego. „Cieszę się, że to zrobiłaś, jeśli to coś znaczy.” Spojrzała na mnie ponownie, a potem uśmiechnęła się szerzej. „Wydaje się, że mamy na siebie wpływ.” „Mam nadzieję.” Rozmawialiśmy wtedy o bardziej osobistych sprawach. Małe rzeczy zostały odłożone na bok, jak dzieci wysłane do łóżka, żeby rodzice mogli porozmawiać. Teraz rozmawialiśmy o jej życiu, jej problemach. O przejściu, wątpliwościach. Rozmawialiśmy o moich biseksualnych i homoseksualnych uczuciach, które nigdy nie miały ujścia. Mojej wynikającej z tego samotności. Czuła, że urodziła się w ciele, które nie do końca pasuje. Jakby brakowało instrukcji obsługi i nie mogła stwierdzić, czy brakuje jej jakiejś części. Powiedziałem jej, że często czułem się jak outsider, otoczony ludźmi, z którymi nie mogłem podzielić się żadnymi myślami. Zawsze obserwując, czekając na coś, co nigdy nie nadeszło. Skinęła głową na to. Spojrzeliśmy na młodą parę jedzącą naprzeciwko nas. Śmiali się z czegoś, potem zaczęła robić zdjęcia swojego jedzenia. „Biorą to za pewnik, bycie normalnym.” Brzmiała smutno. Próbowałem to przeciąć. „Nikt nie jest normalny. Ale ludzie, którzy tak myślą, żyją wystarczająco szczęśliwie.” Podniosłem swój kieliszek. „Za poznanie siebie i znalezienie ludzi, którzy cię znają.” Zawahała się na sekundę, jakby nadal słuchała słów po tym, jak je wypowiedziałem, potem podniosła swój kieliszek. Stuknęły się i wypiliśmy. Odstawiła swój kieliszek. „Czy kiedykolwiek, wiesz?” „Co?” „Zrobiłeś coś takiego? Z kimś takim jak ja?” Faktycznie się zarumieniła. Moje podniecenie przeniosło się z między nóg na gdzieś w mojej klatce piersiowej. Trudna myśl do rozwikłania, ale przyjemna. „Nie,” przyznałem. „Dziewczyny, przez lata. Nawet chłopak, gdy byłem młodszy- ale to było niezręczne jak cholera, jak możesz sobie wyobrazić.” Skinęła głową. „Ale nie, nigdy nie było nikogo takiego jak ty. Nie sądzę, że jest ktoś taki jak ty.” Jej głowa przechyliła się. Czekałem na uśmiech, ale po prostu na mnie patrzyła. Myślę, że jej oczy się uśmiechały. Cokolwiek się działo, było niesamowicie piękne. Z jakiegoś powodu poczułem się trochę niepewnie. „Mam nadzieję, że nie gadałem bez sensu,” powiedziałem, gadając bez sensu. „Nie.” Odgarnęła włosy za ucho i oparła podbródek na ręce, patrząc na mnie. „Słuchałeś, a potem ja słuchałam. Tak zaczynają się dobre rzeczy. Nie sądzisz?” Przełknąłem ślinę. „Lubię tak myśleć.” Kelner przyszedł i zapytał, czy chcemy jeszcze wina, musieliśmy rozmawiać godzinami. „Nie, dziękuję. Właśnie-” Spojrzałem na Kasię. „Idziemy?” „Pewnie.” Wstała, a ja pomogłem jej założyć płaszcz. Czarny, miękki wełniany. Miała przypinkę z motylem na jednej klapie. Wyszliśmy na zewnątrz i było ciemno. Noc była chłodna i miękka na mojej twarzy. „Masz pokój, czy wracasz dzisiaj?” Stała obok mnie, jej palce delikatnie dotykały moich. „Trochę…”
Zmienić imiona w historii na polskie imiona i miejsca na polskie nazwy, usunąć wszelki tekst promocyjny, a następnie przetłumaczyć następujący tekst z angielskiego na polski:
„Idziemy poczuć noc na mieście. Nie wiem.” „Oh?” Spojrzała w dół, jej piękne włosy zasłaniały twarz. „Wydawałeś się taki miły. A ja byłam samotna…” Urwała i spojrzała na mnie. „Miło jest czuć się dostrzeganą. Wiesz, co mam na myśli, prawda?” Skinąłem głową. To nie było pytanie. „Oczywiście. Mam nadzieję, że cię nie zawiodłem.” „Nie.” Jej ręka chwyciła moją. „To było naprawdę miłe. Teraz muszę wrócić do domu i…” Urwała. „Ciągle jestem na straży. Nienawidzę tego. To tak wyczerpujące, być samemu.” Podniosłem jej rękę do ust i delikatnie pocałowałem jej palce. „Nie jesteśmy jednak sami.” Wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Wiedziałem, że chciała mi zaufać. Potrzebowała tego. Ale to było za daleko i za szybko. Odsunęła rękę. „Tak. Dziękuję. Ale.” Jej słowa były rozproszone, jakby jej myśli były. Wzięła głęboki oddech. „Nie psujmy tego.” Zmarszczyłem brwi. „Myślisz, że zepsujemy to, idąc dalej?” To było trudne pytanie. Patrzyła w ziemię, myśląc. Nie mówiłem o seksie. Tu działo się o wiele więcej. Wrażliwość. Nadzieja. Zaufanie. Potrzeba. Pragnienie. Spojrzała na mnie i westchnęła. „To często moment, kiedy coś dobrego się rozpada, tak.” Wyglądałem na zranionego. „Bardzo mi przykro. Chodzi ci o to, że rozmawiacie, jak oni, a potem po prostu chcą cię wykorzystać?” „Mniej więcej.” Chciałem chwycić jej rękę, ale dałem jej przestrzeń. „Ania, myślę, że jesteś piękna, zabawna, wspaniale się z tobą rozmawia – mógłbym cię słuchać cały dzień. Absolutnie nie chcę tego zepsuć. Jednak.” Zatrzymałem się na chwilę. „Gdybyśmy poszli dalej, nie byłabyś dla mnie fantazją. Punktem do odhaczenia. Byłabyś najwspanialszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła. Uwielbiałbym cię. Sprawiłbym, że poczułabyś się…” Zawahałem się. „Kochana.” Przez jej twarz przeszła fala emocji. Była zaskoczona. Ostrożna. Szczęśliwa. Zdezorientowana. „Przepraszam,” powiedziałem. „To było duże słowo, żeby je tak rzucić. Ale chodzi mi o to, że to nie byłby tylko seks. To byłoby powoli. Kochająco. Bezpiecznie.” To wydawało mi się oczywiste słowo, ale wiedziałem, że mężczyźni przed mną nigdy nie pomyśleli, żeby go użyć. Zaciągnęła płaszcz bliżej siebie. Nadal staliśmy przed restauracją. „Więc co byś zrobił? Ze mną?” Jej głos wydawał się niesamowicie mały. Była tylko trochę niższa ode mnie, ale zdecydowanie drobniejsza. Strach i pragnienie zdawały się balansować na ostrzu noża. Musiało to być dla niej straszne. Nagle zdałem sobie sprawę, jak wiele dla niej znaczyło prawdziwe zaufanie komuś swojemu ciału. „Chciałbym zabrać cię do domu. Moglibyśmy wypić jeszcze jeden kieliszek wina. A jeśli chcesz, moglibyśmy pójść do mojego pokoju. A jeśli chcesz, moglibyśmy po prostu leżeć tam i rozmawiać. Może całować się. Chcę być blisko ciebie. Ale chcę, żebyś tego chciała. Chcę, żebyś mi to dała. Żebyś mi tak zaufała, że możemy podzielić się czymś pięknym.” Mówiłem to z całego serca. Tęskniłem za nią, to prawda, czułem, że nawiązaliśmy taką więź, nie tylko tej nocy, ale przez miesiące i miesiące rozmów. Myśl, że oboje wrócimy do domu sami, była przygnębiająca. Jakbyśmy byli skazani. Rozumiałem to jednak. Może jeśli to kiedykolwiek miało się stać czymś więcej, to tylko z czasem. Nadal myślała. „Słuchaj, w porządku,” powiedziałem. „Ostatnią rzeczą, jaką chcę zrobić, to pośpieszyć się z czymkolwiek. Pośpieszyć ciebie, po prostu…” Zbliżyła się do mnie. „Pocałuj mnie.” Moje serce zadrżało. „Co?” „Po prostu pocałuj mnie. Chcę coś wiedzieć.” „Co chcesz wiedzieć?” „Po prostu pocałuj mnie. Nie spiesz się. W porządku.” Nagle poczułem się niesamowicie zdenerwowany. Była tak blisko mnie. Jej perfumy były lekkie i świeże. Ująłem jej twarz w dłoń. „Czy to w porządku?” zapytałem. Skinęła głową. Pogłaskałem jej twarz, była taka gładka. Delikatnie zbliżyłem swoją twarz do jej i pocałowałem ją. Jej usta otworzyły się dla mnie. Jej wargi były miękkie i ciepłe. Był lekki ślad białego wina. Zamknąłem oczy. Trzymałem jedną rękę delikatnie na jej twarzy, a drugą objąłem jej talię. Trzymałem ją, gdy się całowaliśmy. Nie byłem najlepszym całującym na świecie, i minęło trochę czasu, ale dałem z siebie wszystko. Dla mnie to było cudowne. Jej język pieścił mój, i czułem, jak się stykają. Moja ręka przesunęła się z jej twarzy, by pogłaskać jej długie włosy. Mogłyby być z satyny, tak luksusowe były w dotyku. Trzymałem ten moment tak długo, jak się odważyłem, a potem delikatnie się odsunąłem. „W porządku?” zapytałem, niepewny. „Nieźle,” uśmiechała się lekko. „To… to minęło trochę czasu.” Starałem się tego nie mówić, ale jeśli było źle, czułem, że muszę wyjaśnić dlaczego. Mam nadzieję, że nie było. Jej głowa przechyliła się, gdy mnie obserwowała. „Jesteś zdenerwowany.” „Oczywiście, że jestem. Jesteś piękna.” Pokręciła głową. „Jestem w porządku. Naprawdę ci się podobam, prawda?” Skinąłem głową. „Nawet nie byłeś twardy.” Poczułem się zawstydzony. Czyżby? Byłem podekscytowany, szczęśliwy – ale nie, chyba bardziej myślałem o tym, żeby ją zadowolić. „Starałem się to zrobić dobrze.” Uśmiechnęła się. Delikatnie dotknąłem spodni. „Więc, sprawdziłaś mnie?” „Przepraszam. Ale myślę, że wiem, czego chcesz.” „I?” „I ufam, że tego nie weźmiesz.” Zbliżyła się i pocałowała mnie ponownie. Tym razem poczułem, jak pieści mojego penisa. Odsunęła się i uśmiechnęła. Musiałem wyglądać na zdumionego. „Proszę. Zabierz mnie do domu, Janek.” Trzymaliśmy się za ręce w taksówce. Nie mogliśmy się przytulić z powodu pasów bezpieczeństwa. Nie mogliśmy
Rozmawialiśmy, bo taksówkarz nie przestawał gadać. Wymieniliśmy uśmiechy. Dotyki. Głaskałem tył jej dłoni, a potem jej palce delikatnie głaskały moją dłoń. Spojrzałem na nią, a ona patrzyła na mnie ciekawie. Ugryzła się w kostkę, jakby myślała o czymś niegrzecznym. Nacisnąłem przycisk i opuściłem okno, żeby wpuścić trochę powietrza. Zaśmiała się. Nasz język miłości był cichy. Ale zawsze taki był. Podróż do mojego mieszkania jednocześnie minęła jak w mgnieniu oka, a jednocześnie była gorączką oczekiwania. Cały czas zastanawiałem się, co może się wydarzyć. Niepewności zalewały mnie, ale je tłumiłem. Chciałem, żeby poczuła się tak dobrze. Tak szczęśliwa. Chciałem pocałować każdy centymetr jej ciała. Ani razu nie wyobrażałem sobie, że ona dotyka mnie. Chciałem, żeby to była dla niej wspaniała noc. Chciałem, żeby się śmiała i uśmiechała, ale w nowy, zachwycający sposób… Zapłaciłem za kurs, potem wziąłem Kasię za rękę i poprowadziłem ją przez ulicę do mojego mieszkania. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach i przyjrzałem się jej. „Jesteś pewna?” Skinęła głową. Podjęła decyzję. Chciała wierzyć, że to może być coś dobrego, potrzebowała tego tak samo jak ja. Całkowicie oddała się temu wydarzeniu. Byłem tak zdenerwowany, że upuściłem klucze. Podniosłem je i zakląłem. Wzięła moją głowę w swoje ręce. „W porządku. Zwolnij.” Wziąłem głęboki oddech i skinąłem głową. Uśmiechnąłem się i wpuściłem nas do środka. Weszliśmy po schodach do mojego mieszkania, a ja włączyłem światła, gdy otworzyłem drzwi. Nie było to duże miejsce, idealne dla jednej osoby. Położyła płaszcz na krześle i rozejrzała się. „To jest ładne.” Poszedłem do kuchni i nalałem nam dwa kieliszki wina. Znalazłem ją na sofie i usiadłem obok niej. Upiła łyk, a potem postawiła kieliszek na stoliku przed nami. Zrobiłem to samo. „No cóż. Jesteśmy tutaj.” Spojrzała na mnie, i zobaczyłem, że była równie zdenerwowana jak ja. „Mogę cię znowu pocałować?” Chciałem to zapytać, zamiast rzucać się na nią. Chciałem mieć pewność, że wszystko dzieje się, bo ona na to pozwala. Skinęła głową. Sofa zaskrzypiała, gdy się do niej nachyliłem, uśmiechnęliśmy się na ten dźwięk. To było jakoś niezręczne, a jednak doskonałe w swojej prostocie. Czuło się to naturalnie. Jej twarz spotkała moją, i znowu się całowaliśmy. Głaskałem jej twarz, jej włosy, tak delikatnie, jak tylko mogłem. Przerywaliśmy, żeby złapać oddech, a potem kontynuowaliśmy całowanie, cały czas nasze twarze nie opuszczały się nawzajem. Nigdy nie znałem pocałunku, który trwałby tak długo. To było takie cudowne. Takie cudowne. Jej ręka zeszła na moje nogi i pocierała moje udo. Jęknąłem. Jej ręka była w moich włosach, a ona przycisnęła się do mnie. Czułem miękkość jej piersi. Trzymałem jedną, ściskając ją, a ona jęknęła w moje usta. W jednym płynnym ruchu usiadła na moich kolanach. Spojrzała na mnie, poczochrała moje włosy. Przełknąłem ślinę. Pocierała się o mnie, jej krocze powoli- tak, Boże, powoli- o moje. Otworzyłem usta. Nie westchnąłem ani nie mówiłem, byłem po prostu trzymany w chwili zszokowanej radości. „Czy to miłe?” Jej głos był trochę ochrypły. Skinąłem głową, głupio. Uśmiechnęła się, a potem znowu mnie pocałowała. Teraz moje ręce poszły w górę jej pleców, głaszcząc je. Zeszły, żeby objąć jej jędrne pośladki. Wierciła się. Jej sukienka była zbyt ciasna. Podciągnęła ją, tak że materiał znalazł się wokół jej talii, potem pocałowała mnie bardziej. Objąłem ją w talii i po prostu trzymałem. Gdyby całowanie jej mogło trwać wiecznie, nic innego nie miałoby znaczenia. A jednak było więcej do całowania. Moje usta powędrowały do jej policzka, jej szyi, szukałem jej ramienia i wtuliłem się w nie. Oddychała ciężko przy moim uchu. Pocierała się o mnie, a mój penis stawał się coraz twardszy. O Boże, to było takie dobre. Jak do diabła miałbym wytrzymać więcej tego? Mój umysł wirował. Sięgnąłem po ramiączka jej sukienki i miałem je pociągnąć, gdy spojrzałem na nią. Jej oczy były skierowane na moje. Wziąłem długi, głęboki oddech. „Czy to w porządku?” „A co, jeśli powiem, że nie?” Dałem jej lekki pocałunek w ramię, a potem odchyliłem się. „To w porządku. Tak długo, jak ty jesteś w porządku.”