Valeria Ławicka przeciągnęła się leniwie pod spojrzeniem letniego słońca. To, że nie ruszała się przez dłuższy czas, wcale jej nie przeszkadzało – nie pozwalała na to. Ostatnia godzina była najdłuższym wolnym czasem, jaki udało jej się znaleźć, cóż, powiedzmy, że ta matka z przedmieść zasługiwała na lenistwo w sobotnie popołudnie. Większość ludzi patrzyłaby z góry na wybory życiowe, które doprowadziły ją do tej sytuacji. Niektórzy uznaliby to za marnotrawstwo. Po co w ogóle trudziła się studiami i wszystkimi tymi poświęceniami, skoro wszystko skończyło się na tym, że jej kochający mąż płacił za większość jej stylu życia? Valeria może nie wybrała trudnego życia, ale to nie znaczyło, że była mniej pracowita niż inne kobiety w wieku czterdziestu kilku lat. Wykwalifikowana psycholog, trzy razy w tygodniu pracowała jako wolontariuszka w schronisku. Prowadzenie domu, który dzieliła z rodziną; gotowanie i sprzątanie; zarządzanie budżetem; wychowywanie jedynego syna, wraz z jego grupą bliskich przyjaciół, których praktycznie uważała za swoich. Lata spotkań szkolnych, treningów piłki nożnej i porzuconych lekcji gry na instrumentach muzycznych. To ona przekonała męża, żeby pozwolił Szymonowi na naukę gry na gitarze elektrycznej. Jej syn porzucił to zainteresowanie, zanim zdążył się w tym dobrze odnaleźć – gitara zapomniana i zbierająca kurz gdzieś w piwnicy – ale miał tylko osiemnaście lat. Miał dużo czasu, aby zdecydować, co chce robić w życiu. Valeria jednak dokładnie wiedziała, jak spędzi ten dzień. Opalanie się przy basenie, czym obecnie się zajmowała, było ważną częścią jej planu na ten dzień. Potem miała iść na siłownię, załatwić kilka spraw i zrobić zakupy, żeby mogła przygotować kolację dla siebie, swojego syna i jego gości. Jej mąż był poza miastem na weekend, ale Szymon i ona rzadko byli sami w ich przestronnym domu położonym w jednej z bardziej ekskluzywnych dzielnic miasta. Valeria podniosła rękę i użyła jej jako prowizorycznego daszka, spoglądając w górę przez swoje designerskie okulary przeciwsłoneczne. Na drugim piętrze zobaczyła poruszające się zasłony, za którymi kilka par oczu szybko odwróciło wzrok. Uśmiechnęła się do siebie, ale nie zwróciła na to większej uwagi. Obecność przyjaciół Szymona nie była niczym dziwnym. Ich mała paczka była razem od czasów, kiedy jeszcze nie potrafili raczkować, a matki z sąsiedztwa dzieliły się obowiązkami wychowawczymi. Jednak w ostatnich latach to 'Mama Val’ przejęła większość odpowiedzialności za zaspokajanie ich potrzeb. Wszyscy wiedzieli dlaczego, ale nikt nie robił z tego problemu. Byli młodzi i na pewno nie subtelni. Poza tym, Valeria nie czuła się urażona, że jest podglądana, podczas gdy jej dwuczęściowy strój kąpielowy pozostawiał wystarczająco dużo do wyobraźni, aby chłopcy patrzyli. Gustowny, biały jednoczęściowy kostium kąpielowy z pewnością chronił jej skromność, ale pozostawiał wszystko inne całkowicie odsłonięte. Materiał przylegał do niej niczym druga skóra i idealnie podkreślał jej krągłości. Starzała się, a teraz błogosławieństwo jej dużych, naturalnych piersi wraz z szerokimi biodrami i pełnymi pośladkami zaczynało lekko opadać. W jakiś sposób sprawiało to, że jej bujna, klepsydrowa sylwetka była jeszcze bardziej pociągająca. Nawet nie biorąc pod uwagę jej nawyków związanych z siłownią, starzała się bardziej wdzięcznie, niż mogła się spodziewać. Przypisywała to pozytywnemu myśleniu. Tak czy inaczej, nie mogła winić chłopców za ciekawość. Przynajmniej byli zdrowi.
****
„Myślisz, że nas zobaczyła?” zapytał spanikowany głos.
„Nie sądzę.”
„Oczywiście, że was zobaczyła.” Szymon odchylił się na krześle. Siedział przy komputerze, przeglądając internet i szukając czegoś interesującego. Spośród trzech nastolatków obecnie zajmujących jego pokój, tylko on nie próbował podglądać swojej matki przez okno.
„Gapicie się na jej cycki od pięciu lat,” kontynuował, „możecie dać sobie spokój chociaż na jeden dzień?”
„Przepraszam, przepraszam.” To Gary Wysocki mówił, i to on skomentował pierwszy, wydając się najbardziej przestraszony możliwością przyłapania na podglądaniu. Pomimo swojej nieśmiałej postawy, Gary był największy z grupy przyjaciół. Fizycznie imponujący z szerokimi ramionami i wyższy od swoich najbliższych przyjaciół o co najmniej kilka cali, był w rzeczywistości dość łagodny w mowie. Nie nieśmiały, ale delikatny i rozważny w swoich słowach. Jego wzrost, ciemna skóra i wyraziste brązowe oczy sprawiały, że jeszcze bardziej wyróżniał się w porównaniu do swoich przyjaciół.
Obok niego stał Daniel Pietrzak. Sportowiec grupy. Sportowiec z sąsiedztwa. Sportowiec szkolny. Był atrakcyjny, w stylu tiktokowego przystojniaka z ciemnymi, kręconymi włosami i pasującymi oczami. Jego dołeczkowy uśmiech lśnił bielą i często można było go zobaczyć, jak pokazuje swoje idealnie proste zęby, spędzając czas z najładniejszymi dziewczynami w szkole. Szymon był trochę zazdrosny o niego, zwłaszcza że był najbardziej elokwentny i de facto liderem ich małej grupy. Był też tym, który najbardziej podlizywał się matce Szymona, Valerii.
„Naprawdę musicie przestać myśleć o mojej matce,” zaśmiał się Szymon. Czy był zdenerwowany tym, jak jego przyjaciele pożądali jego matki? Nie, nie bardzo. Szymon był przede wszystkim logiczny. Spędził swoje życie, starając się być jak najwierniejszym synem, nie sprawiając kłopotów ani rodzicom, ani przyjaciołom. Był cichy i zarezerwowany, ale nie dokładnie bierny. Nie był niewinny; dobrze znał intencje i pragnienia swoich przyjaciół względem jego matki. Wiedział też, że była ważną częścią życia wszystkich i zatrzymywanie jej tylko dla siebie w jakikolwiek sposób byłoby, cóż, samolubne.
„Ale, stary,” powiedział Gary. „Ona jest tak cholernie…” Zamiast dokończyć zdanie, Gary po prostu wydał głębokie mruknięcie.
Gary usually expressed himself in a much more civilized manner. „I’m jealous,” Daniel interjected. „Of what?” Sean asked. „You, man,” Daniel raised his hands as though in frustration. Years of physical activity and regular exercise meant that he had rather defined hands for a boy his age, with vascular forearms and fingers featuring large, knobby knuckles. „I’m jealous because you got to suck on those tits.” „What?” Sean couldn’t help but laugh. „When I was a baby?” „Who cares when it was!” Daniel peeked outside the window again into the Nowak’s backyard. Waleria was still downstairs, though she had been sunbathing for long enough that soon enough she would have to get along with her day. „Man, those things were in your mouth,” he groaned longingly. „Yes,” Sean sighed. „It was quite nourishing, actually.” „Shut up,” Daniel started before his eyes went wide. „She’s getting up!” „Move over!” Gary exclaimed as he excitedly placed a hand on Daniel’s shoulder to squeeze himself into the corner of the window. Waleria had sat up, brushing the long blonde curls over her shoulders as she collected her cell phone and then swung her legs over the side of the lounger. The two boys gasped together as she slid her feet into her slippers and stood up, allowing gravity to pull her plump figure into its full allure. Her large breasts sagged a bit but they gracefully bounced, barely contained within the form-fitting swimsuit. She took a moment to make sure that not too much of her plumpness had snuck its way out of the covering and turned to get her waistwrap from where she had left it earlier. „Oh my God,” Gary moaned as Waleria used the tip of her finger to pull the back of her one piece from where it had become ever so slightly wedged between her cheeks. „You have no idea how lucky you have it.” „This may come as a surprise to you two,” Sean said, „but I do not feel an unbearable and uncontrollable lust towards my mother. I am not exactly suffering like you would imagine.” **** Waleria slid open the floor-to-ceiling glass doors that led into her home. Inside was cooler by several degrees and she could feel the sun’s warmth radiating off of her skin as she made her way to the kitchen to have a drink of water. She was posed at the kitchen sink, bottle in hand, as the three eighteen year olds she had been charged with for the day made their way downstairs. First it was Daniel, pretty as always. Waleria always appreciated that he made an effort to dress well, even if he was only coming over to visit Sean and they had no plans of going out together. Gary followed soon after. She had known the Nowaks ever since they had moved into the suburb a few months before he had been born. She had seen him grow from a newborn babe that could fit into the palm of his mother’s hand to the imposing figure he struck today. Though she wouldn’t admit it, she missed when he would cling to her hip because he was too shy to frolic with the other boys when they were children. Sean entered last and, as usual, he paid his mother little mind. Not that Waleria thought him disrespectful but he certainly didn’t lavish attention on his mother. She supposed it was partly him growing older and also him taking a bit after his father, who he was the spitting image of. „Good morning, Mrs Nowak!” „Good morning, Gary,” Waleria replied with her bright, white smile. „It’s so good to see you!” Before she could continue, Daniel interjected. „Hi, Miss Wal. Hope you don’t mind us coming over today…” „Oh, of course not!” Waleria could barely remember a weekend over the past few years where the boys didn’t fill her household. Daniel in particular practically spent holidays with the Nowaks, especially after losing his mother at a young age as he did. His father tried his best to provide a stable family life after that, and Waleria was happy to fill in to support Daniel’s needs. „How’s your father?” she asked. „I haven’t spoken to him in…gosh, it must have been almost a month by now!” „Oh,” Daniel said. He seemed to blush. „He’s fine, I think. He’s out of town this weekend. He’s spending time with Samantha…you know, from work?” „Ah.” Waleria bit her lip as she tried to recall the acquaintances of Daniel’s father. „Oh, from the HR department?” Daniel’s eyes lit up, which Waleria took to mean she actually managed to nail the name. „Yeah, they’ve been dating a while now, err, I’m not sure they’ve told anyone so maybe you can keep it a secret?” Waleria made a zipping motion across her mouth with her fingers pinching the air. „My lips are sealed,” she said. „I’m good with secrets but…I’m glad to hear that your dad’s dating again!” It was true that Daniel’s father struggled after his wife died. He had dated a few times since then but he wasn’t ready to commit. Hearing that he had taken time off to go out of town with someone meant that maybe he was ready to get close with another person again. It would make for juicy gossip. If Waleria were a gossip. „Yeah,” Daniel said. „Yeah, it’s great. She’s real nice.” „Wait,” Waleria said. „That means you’re home alone tonight?” „Until tomorrow evening, yeah.” „Do you have food prepared?” Daniel hesitated. „Well, dad gave me some money. I was thinking of just ordering a pizza.” „Oh, no!” Waleria said harshly. Her sudden shift in tone seemed to make the usually-confident Daniel almost bow his head. „That won’t do at all. I’ll send over a couple of tupperware containers with Sean this evening. You have to have a healthy dinner!” „Come on, mom,” Sean complained
Gary zazwyczaj wyrażał się w znacznie bardziej cywilizowany sposób. „Jestem zazdrosny,” wtrącił Daniel. „O co?” zapytał Sean. „O ciebie, stary,” Daniel uniósł ręce, jakby w frustracji. Lata aktywności fizycznej i regularnych ćwiczeń sprawiły, że miał dość zdefiniowane ręce jak na chłopca w jego wieku, z widocznymi żyłami na przedramionach i palcami z dużymi, guzowatymi kostkami. „Jestem zazdrosny, bo mogłeś ssać te cycki.” „Co?” Sean nie mógł powstrzymać śmiechu. „Kiedy byłem dzieckiem?” „Kogo to obchodzi, kiedy to było!” Daniel znów zerknął przez okno do ogrodu Nowaków. Waleria nadal była na dole, chociaż opalała się już wystarczająco długo, że wkrótce będzie musiała zająć się swoimi sprawami. „Człowieku, te rzeczy były w twoich ustach,” jęknął tęsknie. „Tak,” westchnął Sean. „To było całkiem pożywne, właściwie.” „Zamknij się,” zaczął Daniel, zanim jego oczy się rozszerzyły. „Ona wstaje!” „Przesuń się!” wykrzyknął Gary, podekscytowany, kładąc rękę na ramieniu Daniela, aby wcisnąć się w róg okna. Waleria usiadła, przeczesała długie blond loki przez ramiona, zebrała telefon komórkowy, a następnie przerzuciła nogi przez bok leżaka. Dwaj chłopcy westchnęli razem, gdy wsunęła stopy w kapcie i wstała, pozwalając grawitacji przyciągnąć jej pulchną sylwetkę do pełnego uroku. Jej duże piersi nieco opadły, ale z gracją podskoczyły, ledwo utrzymywane w dopasowanym stroju kąpielowym. Zatrzymała się na chwilę, aby upewnić się, że nie za dużo jej pulchności wydostało się spod okrycia, i odwróciła się, aby wziąć pas od talii, który zostawiła wcześniej. „O mój Boże,” jęknął Gary, gdy Waleria użyła czubka palca, aby wyciągnąć tył swojego jednoczęściowego stroju kąpielowego, który nieco się zaklinował między jej pośladkami. „Nie masz pojęcia, jak bardzo masz szczęście.” „To może was zaskoczyć,” powiedział Sean, „ale nie czuję nie do zniesienia i niekontrolowanej żądzy wobec mojej matki. Nie cierpię tak, jak sobie wyobrażacie.” **** Waleria otworzyła przesuwane drzwi od podłogi do sufitu, które prowadziły do jej domu. W środku było chłodniej o kilka stopni i czuła ciepło słońca promieniujące z jej skóry, gdy szła do kuchni, aby napić się wody. Stała przy zlewie kuchennym, trzymając butelkę, gdy trzej osiemnastolatkowie, którymi miała się opiekować tego dnia, zeszli na dół. Pierwszy był Daniel, jak zawsze ładny. Waleria zawsze doceniała, że starał się dobrze ubrać, nawet jeśli przychodził tylko odwiedzić Seana i nie mieli planów wspólnego wyjścia. Gary poszedł zaraz za nim. Znała Nowaków odkąd przeprowadzili się na przedmieścia kilka miesięcy przed jego narodzinami. Widziała, jak wyrósł z noworodka, który mieścił się w dłoni jego matki, na imponującą postać, jaką jest dzisiaj. Chociaż nie przyznałaby tego, tęskniła za czasami, gdy przyklejał się do jej biodra, bo był zbyt nieśmiały, by bawić się z innymi chłopcami, gdy byli dziećmi. Sean wszedł ostatni i, jak zwykle, nie zwracał na matkę większej uwagi. Nie że Waleria uważała go za niegrzecznego, ale z pewnością nie obsypywał jej uwagą. Przypuszczała, że to częściowo przez to, że dorastał, a także przez to, że trochę przypominał swojego ojca, którego był uderzająco podobny. „Dzień dobry, pani Nowak!” „Dzień dobry, Gary,” odpowiedziała Waleria z jasnym, białym uśmiechem. „Tak miło cię widzieć!” Zanim mogła kontynuować, Daniel wtrącił się. „Cześć, pani Wal. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że przyszliśmy dzisiaj…” „Oczywiście, że nie!” Waleria ledwo pamiętała weekend z ostatnich kilku lat, kiedy chłopcy nie wypełniali jej domu. Daniel w szczególności praktycznie spędzał święta z Nowakami, zwłaszcza po tym, jak stracił matkę w młodym wieku. Jego ojciec starał się zapewnić stabilne życie rodzinne po tym, a Waleria chętnie wspierała Daniela. „Jak się ma twój ojciec?” zapytała. „Nie rozmawiałam z nim… Boże, to musiało być prawie miesiąc!” „Och,” powiedział Daniel. Wydawał się zarumienić. „Myślę, że dobrze. Jest poza miastem w ten weekend. Spędza czas z Samantą… wiesz, z pracy?” „Aha.” Waleria przygryzła wargę, próbując przypomnieć sobie znajomych ojca Daniela. „Och, z działu HR?” Oczy Daniela rozbłysły, co Waleria uznała za znak, że udało jej się trafić w imię. „Tak, spotykają się od jakiegoś czasu, err, nie jestem pewien, czy komuś o tym powiedzieli, więc może zachowasz to w tajemnicy?” Waleria zrobiła ruch zamykania ust, szczypiąc powietrze palcami. „Moje usta są zamknięte,” powiedziała. „Jestem dobra w trzymaniu tajemnic, ale… cieszę się, że twój tata znów się umawia!” To prawda, że ojciec Daniela miał trudności po śmierci żony. Umawiał się kilka razy od tamtej pory, ale nie był gotowy na zaangażowanie. Słysząc, że wziął wolne, aby wyjechać z kimś, oznaczało, że może jest gotowy, by znów zbliżyć się do kogoś. To byłoby soczyste plotki. Gdyby Waleria była plotkarą. „Tak,” powiedział Daniel. „Tak, to świetnie. Jest naprawdę miła.” „Czekaj,” powiedziała Waleria. „To znaczy, że jesteś dziś wieczorem sam w domu?” „Do jutra wieczorem, tak.” „Masz przygotowane jedzenie?” Daniel zawahał się. „Cóż, tata dał mi trochę pieniędzy. Myślałem, żeby po prostu zamówić pizzę.” „O, nie!” powiedziała Waleria ostro. Jej nagła zmiana tonu sprawiła, że zazwyczaj pewny siebie Daniel prawie spuścił głowę. „To w ogóle nie wchodzi w grę. Wyślę kilka pojemników z jedzeniem z Seanem dzisiejszego wieczoru. Musisz mieć zdrową kolację!” „Daj spokój, mamo,” narzekał Sean
Po usłyszeniu, że został zgłoszony bez swojej zgody, Daniel powiedział: „Niech Janek zje trochę pizzy. On to uwielbia.” „Tak,” Janek szybko odpowiedział, „nie zmuszaj Szymona do tego. Może… mógłbym zostać na kolację dziś wieczorem?” Walentyna zastanowiła się. Jej mąż był poza miastem, a kolacja dziś wieczorem miała być tylko dla niej i Szymona. Miała tendencję do gotowania większych posiłków, ponieważ pochodziła z rodziny, w której miała wiele rodzeństwa. „Dobrze. To brzmi wspaniale. Chętnie cię ugościmy.” „Hurra!” Szymon powiedział sarkastycznie. „Pani Kowalska,” odezwał się Grzegorz. „Czy mogę też zostać na kolację? Janek, Szymon i ja prawdopodobnie będziemy się bawić cały wieczór, wiesz, grając w gry wideo. To znaczy, jeśli nie będę przeszkadzał.” „Grzegorz, wiesz, że zawsze jesteś mile widziany!” Walentyna zaśmiała się, ale była dumna z tego, jak uprzejmym i szanującym młodym człowiekiem był Grzegorz. „Im więcej, tym lepiej… a propos, czy Radek nie przyjdzie? Wydaje mi się, że wasza mała grupa nie jest kompletna, jeśli go tu nie ma.” „Radek jest,” Janek zaczął. „Jest po drugiej stronie województwa,” Szymon przerwał. „Coś o starej wypożyczalni kaset wideo, która kończy działalność i rozdaje mnóstwo starych kaset czy coś. Filmy vintage i takie tam. Właściwie przyjdzie trochę później.” „Dobrze,” powiedziała Walentyna, „upewnijcie się, że zaprosicie go na kolację. Zrobię mój specjalny klops, który tak bardzo lubicie, skoro będziemy tylko my.” „Pan Kowalski nie będzie tu, pani Walentyno?” zapytał Janek. „Nie,” odpowiedziała. „Jest poza miastem… mam nadzieję, że zajęty pracą, a nie sekretarką z jego biura, jak twój własny ojciec.” Śmiech Walentyny odbił się echem w kuchni. Miała dość ostry humor, a poza tym była całkowicie pewna, że jej mąż jej nie zdradza. Ledwo mógł się od niej oderwać poprzedniej nocy, mimo że był zbyt zmęczony, by coś zrobić. Cieszyła się z intymności, ale skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie była sfrustrowana faktem, że jej nie przeleciał. Sama myśl sprawiła, że jej sutki stwardniały i miała nadzieję, że chłopcy tego nie zauważą. Jednak, sądząc po czerwoności na twarzy Janka i sposobie, w jaki Grzegorz był rozdarty między odwróceniem wzroku z szacunku a zerkaniem na nią kątem oka, wydawało się, że zauważyli. Walentyna znów się zaśmiała. „Mamo,” powiedział Szymon, „to nie jest takie śmieszne…”