Pojawiła się błyszcząca kropla potu tuż pod dołeczkiem na brodzie Anny. Spłynęła po jej szyi, wokół górnej części piersi, aż zatrzymała się na dole jej umięśnionego brzucha, tuż nad brzegiem spódnicy. Anna pociągnęła za kołnierzyk bluzki i rozpięła górny guzik. Przenośne biuro, w którym czekała na kolejną rozmowę kwalifikacyjną, było najgorętszym miejscem, w jakim była tego dnia. Po godzinach spędzonych na chodzeniu od jednej rozmowy do drugiej w środku fali upałów, jej ciało zaczynało się poddawać, a ubrania nie były daleko w tyle. Anna zastanawiała się, czy jej cienka bluzka jest całkowicie przezroczysta. Miała nadzieję, że nie, ale z drugiej strony mogło to jej przynieść korzyść. Nie miała szczęścia na poprzednich rozmowach. Teraz, ta ostatnia szansa na zdobycie pracy mogła zależeć od skromnej integralności obcisłej bluzki, którą wybrała, bo myślała, że cienki materiał będzie lepiej oddychał w gorący dzień. „Pani Kowalska?” zapytała młoda recepcjonistka zza biurka. „Tak, to ja,” odpowiedziała Anna. „Pan Nowak już panią przyjmie.” „Dziękuję.” Recepcjonistka lekko się zaczerwieniła, gdy Anna wstała przed biurkiem. Oddała jej pakiet formularzy, które Anna wypełniła na rozmowę, i poinstruowała, by zabrała je ze sobą. Następnie wskazała jej drzwi na tyłach przenośnego biura. Anna jeszcze raz poprawiła strój, zanim pchnęła drzwi. Po drugiej stronie siedział przy szarym metalowym biurku korpulentny mężczyzna, stukając w klawiaturę. Uśmiechnął się, gdy Anna weszła i wstał, by uścisnąć jej dłoń. Następnie wskazał jej metalowe składane krzesło po drugiej stronie biurka. Metalowe krzesło promieniowało ciepłem na już spocone uda Anny. Duży, krępy mężczyzna siedzący naprzeciwko niej, pan Nowak, radził sobie z upałem tylko nieco lepiej. Przeczesał grube włosy do tyłu i pociągnął za przód koszuli, gdy odchylił się na krześle biurowym i zaczął przeglądać pakiet dokumentów Anny. „Więc, pani Kowalska, co panią interesuje w tej posadzie?” „Cóż, szczerze mówiąc, to znaczna podwyżka w stosunku do tego, co obecnie zarabiam, a benefity też nie są bez znaczenia.” „Cenię sobie pani szczerość. Dlaczego odchodzi pani z obecnej pracy?” „Czuję, że osiągnęłam wszystko, co mogłam w mojej obecnej pracy. Nie ma tam zbyt wiele miejsca na awans, więc szukam miejsca, gdzie mogłabym się dalej rozwijać.” „Cóż, jeśli pani CV jest dokładne, jestem pewien, że znajdziemy dla pani jakieś zastosowanie tutaj,” powiedział pan Nowak, patrząc na Annę z góry na dół. Anna uśmiechnęła się do niego, gdy zauważyła, jak jego oczy przeskakują między jej twarzą a piersiami. Kolejne krople potu zaczęły zbierać się na jej czole, a ona starała się je wytrzeć jak najgrzeczniej. Pan Nowak obserwował krzywiznę jej smukłego ramienia i sposób, w jaki jej ruchy napinały bluzkę na piersiach. „Przepraszam za upał, pani Kowalska. Nasza klimatyzacja zepsuła się w zeszłym tygodniu. Incydent idealnie zgrał się z falą upałów. To są problemy, które potrzebujemy, aby menedżer biura pomógł rozwiązać. Czy myśli pani, że obecne doświadczenie mogłoby się tu przydać?” „Proszę, panie Nowak, proszę mówić mi Anna. Myślę, że jeśli by pan chciał, mogłabym rozwiązać wszelkiego rodzaju problemy tutaj, w tym problem z upałem. Przynajmniej mogłabym wymyślić sposób, abyśmy mogli sobie z nim poradzić. Jeśli to coś, czego pan chce, oczywiście.” „Hmm,” uśmiechnął się pan Nowak. „Z pewnością mogłoby to być coś, o co mógłbym poprosić. Martwi mnie tylko pani poziom doświadczenia. Wydaje się, że brakuje pani doświadczenia w zarządzaniu. Prowadziłaby pani tutaj zespół, na początek około trzech innych administratorów. Obawiam się, że mogą być pewne obowiązki, do których nie jest pani przyzwyczajona, zważywszy na pani bardziej prywatne doświadczenie jako asystentka osobista.” „Ah, cóż, szybko się uczę,” uśmiechnęła się Anna. „Więc nie sądzę, żebym miała jakiekolwiek trudności z dostosowaniem się do trudności nowej posady, a jestem chętna do podejmowania nowych wyzwań, zwłaszcza w pracy z innymi.” „To świetnie słyszeć, Anno. Spróbujmy więc hipotetycznie. Zobaczymy, jak mogłaby się pani dostosować do bardziej zespołowej roli.” Pan Nowak odłożył pakiet dokumentów Anny na biurko i odchylił się jeszcze bardziej na krześle. Jedną rękę położył na kolanach, pod blatem biurka, podczas gdy drugą szukał czegoś na komputerze. „Ah, oto jesteśmy, spróbujmy tego.” Odwrócił się, by uśmiechnąć się do Anny. „Jeśli zauważyłaby pani, że członek zespołu ma trudności z motywacją, jak mogłaby pani spróbować go podnieść na duchu?” Anna uśmiechnęła się. Czasami, to było takie proste. Traciła już nadzieję po wynikach innych rozmów, zwłaszcza gdy musiała rozmawiać głównie z kobietami. Zaczęła nawet się zastanawiać, czy jej atuty nie są już takie, jak kiedyś, ale pan Nowak grał dokładnie tak, jak chciała. Wkrótce będzie jadł jej z ręki. „Cóż,” zamruczała Anna, rozpinając kolejny guzik bluzki, „najpierw musiałabym głęboko z nim porozmawiać.” Spojrzała panu Nowakowi prosto w oczy. „Naprawdę porozmawiać, aby dowiedzieć się, w czym może tkwić problem. Uważam, że w takiej sytuacji trochę czasu jeden na jeden może naprawdę dużo zdziałać w podnoszeniu na duchu i rozładowywaniu napięcia.” Pan Nowak uśmiechnął się. „Całkowicie się z panią zgadzam, Anno. A teraz, powiedzmy, że podczas rozmowy dowiedziała się pani, że ta osoba ma trudności z obciążeniem pracą. Co by pani zrobiła dalej?” „Naturalnie,” odpowiedziała Anna, wstając z krzesła i podchodząc do rogu biurka pana Nowaka, „zrobiłabym…”

Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby mu pomóc z jego obciążeniem, nawet jeśli oznaczałoby to, że muszę wziąć część na siebie.” Janina obeszła biurko i udawała zdziwienie, gdy zobaczyła pana Kowalskiego sięgającego do swoich spodni. Uśmiechnął się sugestywnie i odpowiedział, nie przerywając kontaktu wzrokowego, podczas gdy się zaspokajał. „Może przydałby się pokaz twoich umiejętności, Janino. Tylko żeby upewnić się, że jesteś w stanie przyjąć takie duże obciążenie.” „Oczywiście,” uśmiechnęła się Janina. Powoli rozpięła pozostałe guziki na swojej bluzce i pozwoliła jej opaść na podłogę. Następnie sięgnęła do tyłu i odpięła stanik, pozwalając swoim piersiom wypaść przed pana Kowalskiego. Przeszła do niego zmysłowym krokiem, a on odsunął się od biurka, wyciągając rękę ze spodni i opierając się jeszcze bardziej w fotelu. Jego brzuch spoczywał nad kroczem, gdzie koszula napinała się na pasku, a Janina poczuła lekki żal, że nie mógł to być ktoś bardziej przystojny lub wysportowany. Powoli uklękła przed jego kolanami. Z jego krocza emanował ciężki zapach, a Janina poczuła niezwykłą chęć, by zacząć. Przypisała to dniu pełnemu seksualnej frustracji i zaakceptowała tę chwilę jako okazję, nawet jeśli partner był mniej niż pożądany. Janina delikatnie położyła ręce na wewnętrznych udach pana Kowalskiego i powoli przesuwała je w kierunku jego rozporka, przygotowując się do uwolnienia jego członka. Wtedy jej ręka natknęła się na coś niespodziewanego. Zatrzymała się tylko na chwilę, nie chcąc oddać kontroli, którą budowała, ale przyspieszyła w kierunku jego rozporka. Był już rozpięty. Jego pasek wisiał luźno. Zdała sobie sprawę, że jego spodnie były częściowo opuszczone. Chwyciła je w pasie i pociągnęła dalej. Głośne westchnienie, które wydała, gdy pozwoliła im opaść na podłogę, było mimowolne–i bez wątpienia prawdziwe. Członek pana Kowalskiego był ogromny–jeden z największych, jakie Janina kiedykolwiek widziała. Zwisał między jego nogami jak penis bestii. Dzika sierść wyrastała u podstawy, a bulwiasta główka zwisała daleko poniżej. Był przynajmniej wielkości jej własnego przedramienia. „Imponujące?” Pan Kowalski uśmiechnął się do niej. „Och,” Janina uśmiechnęła się do niego, „myślę, że mogę mieć problem z tym konkretnym obciążeniem, ale zobaczmy, dobrze?” Janina chwyciła jego członka obiema rękami i przybliżyła go do swoich ust. Zakręciła językiem wokół główki i delikatnie poruszała się w przód i w tył tylko na końcówce. Pan Kowalski jęknął. Janina musiała stłumić własne jęknięcie, próbując zachować kontrolę. Jego zapach był odurzający, a jego rozmiar niesamowity. Powoli wzięła więcej jego długości do ust, aż był w połowie w jej gardle, a wciąż miała przynajmniej połowę jego członka na zewnątrz. Używała rąk do pompowania odsłoniętej części jego trzonu, ssąc go, czasami wyciągając jego członka z ust, by zaczerpnąć powietrza. „Jezu, jesteś duży,” westchnęła Janina. „Nie jestem jedynym, który został obdarzony,” uśmiechnął się pan Kowalski, patrząc na piersi Janiny, które podskakiwały pod jego mokrym członkiem. „Cóż, dziękuję,” uśmiechnęła się Janina. „Może sam chciałbyś spróbować?” Pocałowała końcówkę jego członka, a następnie wstała i pochyliła się nad nim, pozwalając swoim piersiom zawisnąć przed jego twarzą. Sięgnął i masował je, czasami ssąc jej sutki i jednocześnie dotykając się. Członek pana Kowalskiego ocierał się i trącał nogi Janiny, gdy się nim bawił. Sięgnęła w dół i odciągnęła jego rękę od jego członka. „To nie będzie konieczne,” uśmiechnęła się. Powoli rozsunęła nogi i podciągnęła spódnicę. Janina uwielbiała wyraz twarzy mężczyzn w chwilach tuż przed tym, jak ją penetrowali. Czasami zatrzymywała się, gdy powoli opuszczała się w dół, tylko po to, by zobaczyć, jak radość zmienia się w rozczarowanie lub udrękę. Potem zanurzała się i przytłaczała ich emocjami i doznaniami. Janina spojrzała w oczy pana Kowalskiego, gdy oplatała ramiona wokół jego szyi i powoli opuszczała się w dół w kierunku jego członka, ale tego wyrazu tam nie było. Była tylko pewność siebie, i zastanawiała się, czy popełniła błąd–źle coś odczytała. Potem końcówka jego członka nacisnęła na nią, i zdecydowała, że nie obchodzi ją to. „A co z twoją bielizną?” zapytał pan Kowalski. Janina pochyliła się do niego, aby szepnąć mu do ucha. „Nie mam żadnej.” Potem zanurzyła się, biorąc przynajmniej połowę jego długości na raz. Rozwarł ją szeroko, szerzej niż się spodziewała, i znowu westchnęła. Pan Kowalski również westchnął i zaczął nieświadomie pchać. Janina wydała małe okrzyki rozkoszy, gdy wpychał więcej siebie w nią. Zalała się i zacisnęła wokół niego, jej pochwa reagowała mimowolnie na jej pragnienie, aż w końcu miała go całego w sobie. Oparła ręce na jego udach, dysząc, „Spokojnie, spokojnie. Teraz powoli, proszę.” Przestał pchać i pozwolił jej usiąść na jego kolanach z jego długością w sobie. Pochyliła się do przodu, opierając się o jego klatkę piersiową, łapiąc oddech. Potem, gdy była gotowa, powoli zaczęła kołysać biodrami w przód i w tył, znajdując punkt–znajdując rytm. Pan Kowalski wciągał krótkie oddechy, gdy przyspieszała. Zaciskała się wokół niego w odpowiedni sposób, wyciągając z niego moc dla siebie. Sięgnął, by ją chwycić i pchnąć z powrotem w nią, ale powstrzymała go, kładąc jego ręce z powrotem na swoich piersiach. Chwyciła jego głowę od tyłu obiema rękami i przyciągnęła do swoich sutków, zachęcając go do ssania ich. Pan Kowalski ssał i ślinił się, gdy kołysała się na nim, pozwalając swoim rękom spocząć na jego kolanach, gdy odchylała się do tyłu, wypinając piersi w jego stronę.

Kołysała całym swoim ciałem do przodu i przyciągnęła go blisko, niemal dusząc go swoimi piersiami. „Jesteś blisko?” Szepnęła mu do ucha, choć wiedziała, że tak. Czuła, jak jego kutas szarpie się i kopie w niej. „Tak.” „Chcę, żebyś doszedł. Dojdziesz dla mnie?” „Tak, Aniu.” „Dobry chłopiec.” „Czy to bezpieczne?” „Nie,” szepnęła Ania, gdy opadła na niego, uwalniając swój nagromadzony orgazm i eksplodując na jego pulsującym kutasie. On wybuchł w niej, a ona wydała długi, niski jęk, gdy poczuła, jak jego sperma wylewa się z jej wypełnionej cipki. „Więc,” szepnęła mu do ucha, „Czy mam tę pracę, panie Kowalski?”

Avatar photo

By Ania Kowalska

Ania Kowalska to pasjonatka pisania i kuratorka opowiadań erotycznych w języku polskim. Z wyczuciem dla niuansów pragnienia i intymności, Ania nie tylko tworzy swoje własne, porywające historie, ale także czerpie ogromną przyjemność z publikowania prac innych autorów. Jej platforma stała się przyjaznym miejscem dla osób o podobnych zainteresowaniach, które chcą dzielić się swoimi najgłębszymi fantazjami i doświadczeniami. Dzięki swojej zaangażowanej pracy, Ania stara się eksplorować sztukę opowiadania historii, tworząc społeczność, w której literatura erotyczna jest celebrowana i czerpana z niej radość przez wszystkich.